Gdy mama dowiedziała się od syna, że napadł go dorosły mężczyzna i skradł mu telefon, od razu wraz z nim zjawiła się w siedzibie komendy. Policjanci zaczęli pytać chłopaka o szczegóły zdarzenia.
- Chłopiec twierdził, że dwie godziny wcześniej w rejonie ulicy Chłapowskiego został napadnięty przez mężczyznę. Według jego relacji, napastnik wykręcił mu ręce i wyrwał telefon komórkowy - mówi nadkom. Sławomir Masojć, oficer prasowy legnickiej policji.
Chłopiec podał szczegółowy rysopis napastnika. Policjanci zaczęli intensywne poszukiwania sprawcy. W czasie, gdy go szukano, do pracy na wieczorną zmianę oficera dyżurnego przyszedł policjant.
- Przed rozpoczęciem służby zapoznał się z raportami swego poprzednika. Jego uwagę zwróciło zgłoszenie tego napadu. Okazało się, że oficer w tym samym czasie, gdy rzekomo doszło do napadu, był ze swoim synem w parku. Widział jak grupka chłopców wraz z dwunastolatkiem, który później zgłosił nam napad, szukała zagubionego telefonu komórkowego - relacjonuje dalej nadkom. Masojć.
Policjant zaczął wypytywać obecnego jeszcze na komendzie dwunastolatka. Przyparty do muru, chłopiec przyznał, że całą historię o napadzie wymyślił, bo bał się reakcji swojej mamy na wieść o zagubieniu telefonu.