Ulica Najświętszej Marii Panny to jedna z najbardziej okazałych i reprezentacyjnych ulic w Legnicy. To oczko w głowie prezydenta miasta, dla którego modernizacja NMP była swego czasu, może nie priorytetową, ale ważną inwestycją. Codziennie tą ulicą przechodzą dziesiątki ludzi, codziennie na ławkach wypoczywają przechodnie. Jak na wizytówkę miasta przystało, władze zadbały o estetyczny wygląd tego miejsca. Postawiono stylowe ławki i równie oryginalne kosze na śmieci.
Ale ulica ma pecha do kubłów. Nie raz i nie dwa byliśmy świadkami palących się koszy. Niewiadomo, czy ktoś robi to umyślnie, czy pożar powoduje rzucony niedopałek papierosa.
Nas zastanawia tylko jedno. W tym czasie, gdy z kosza widać było dym, na deptaku było mnóstwo ludzi. Kubeł stoi nieopodal figlarnego Filipa (rzeźba na cześć Satyrykonu-przyp.red.). Wszyscy przechodzili i kątem oka spoglądali, niektórzy się nawet zatrzymali. Ale płonący śmietnik nikomu nie przeszkadzał. Bo nikt długo nie reagował. Na szczęście w końcu znalazł się ktoś z wodą i ugasił kosz.
Ktoś powie, że podnosimy tak nieistotną sprawę, jak pożar kosza na śmieci. Ale jeśli tak błahych spraw nie zauważamy, bo to nas nie dotyczy i co nas w ogóle to obchodzi, to któregoś dnia, ktoś wysmaruje farbą elewację zabytkowego obiektu, drugi uszkodzi ławki w parku, a inny połamie drzewka lub zniszczy klomby. I też będziemy stać z boku? Pewnie tak, bo co to nas obchodzi?
