Dyrektor legnickiego Teatru Modrzejewskiej, Jacek Głomb, przyrównał prezydenta Legnicy do mitycznego Herostratesa przepełnionego obsesją zyskania wiecznej sławy. Konflikt między teatrem a urzędem, chociaż bardziej między obu panami, przeistoczył się już w otwartą wojnę, która pewnie szybko nie zakończy się pokojem.
Ale przypomnijmy fakty. A te zaczęły się sensacyjnie. Główna księgowa teatru, Monika Bieniusiewicz, jak co dzień monitorowała bankowe konto Modrzejewskiej. Po kolejnych odwiedzinach na stronie z zaskoczeniem zauważyła, że konto bankowe teatru zostało zablokowane przez sądowego komornika na wniosek władz miasta. I zaczęło się. Choć tak naprawdę ta historia zaczęła się w 1993r. Wtedy właśnie ówczesna dyrektor Centrum Sztuki – Teatru Dramatycznego nabyła od Skarbu Państwa budynki. Co roku legnicki teatr musiał spłacać raty za zakup nieruchomości. Sytuacja nieco się komplikuje, gdy teatr przechodzi pod częściowe auspicje władz miasta. Teatr przestał płacić raty, bo dotacje przekazywane co roku przez władze Legnicy i Urząd Marszałkowski nie wystarczały na pokrycie wszystkich zobowiązań teatru. Dług rósł, aż w końcu wraz z odsetkami osiągnął poziom 238 tys. zł. Władze miasta działając w imieniu Skarbu Państwa zaczęły domagać się spłaty zobowiązań. Dyrektor teatru twierdzi, że wezwania do zapłaty nie przychodziły, bo urząd wystawiał je na inny adres. Innego zdania jest zastępca prezydenta Legnicy, Ryszard Białek, który powiedział dziennikarzom, że pisemne ponaglenia przychodziły na adres teatru. Białek tłumaczył, że prezydent działa w interesie Skarbu Państwa i gdyby postąpił inaczej, mógłby rażąco naruszyć dyscyplinę finansów publicznych, co mogło skutkować nawet wnioskiem o odwołanie prezydenta z zajmowanej funkcji. Postawą władz miasta oburzony jest dyrektor Modrzejewskiej, Jacek Głomb.
- Pan Krzakowski ma kompleks Herostratesa, który został zapamiętany jako antybohater ogarnięty i przepełniony obsesją zdobycia wiecznej sławy. Uważał, że miejsce w historii może mu zapewnić popełnienie jakiegoś spektakularnego wydarzenia, jakieś wielkiej zbrodni. By osiągnąć swój cel, spalił świątynię greckiej bogini Artemidy, jeden z siedmiu cudów świata. Pan prezydent na siłę chce przejść do historii tego miasta, ale jako pierwszy prezydent, który niszczy własną instytucję nasyłając na tę instytucję komornika – z trudem powstrzymywał ostrzejsze słowa Jacek Głomb, dyrektor legnickiego Teatru im. Modrzejewskiej.
Krótko po konferencji prasowej w teatrze, swoją konferencję zorganizowały władze miasta.
- Pan prezydent nie miał innego wyjścia z tej sytuacji. Musiał wszcząć procedurę egzekucyjną, bo w przeciwnym razie byłby posądzony o zarzut niegospodarności i łamania prawa. Dyrektor teatru nie przyjmował do wiadomości, że musi te zobowiązania spłacić. Uznał, że są one sporne, a nie wymagalne – tłumaczył zastępca prezydenta Legnicy, Ryszard Białek.
Przy okazji na jaw wyszło, że gdyby władze miasta nie wystąpiły do sądu z wnioskiem o egzekucję zadłużenia, w przyszłym roku byłoby ono przedawnione.
Wystarczyło kilka dni od ujawnienia całej sprawy, a ostrym sporem zdążył zainteresować się wicemarszałek województwa dolnośląskiego, Piotr Borys. Postanowił podjąć się mediacji w załagodzeniu konfliktu między dyrektorem a prezydentem. W najbliższy piątek, planowany jest happening teatralnych grup młodzieżowych. Tego dnia inicjatorzy akcji chcą wręczyć prezydentowi Legnicy petycję o rozwiązaniu sporu. Kroki podjął dyrektor teatru, który wczoraj wysłał do prezydenta pismo, w którym czytamy m.in.:"w związku z prowadzonym postępowaniem egzekucyjnym raz jeszcze zwracam się z prośbą o zwolnienie zajętych przez Komornika Sądowego rachunków bankowych Teatru Modrzejewskiej. Zgodnie z zapisem art. 799 k.p.c., wierzyciel może wskazać kilka sposobów egzekucji przeciwko temu samemu dłużnikowi, jednak powinien zastosować najmniej uciążliwy dla dłużnika. Biorąc pod uwagę, że wniosek egzekucyjny wierzyciela zawiera w swej treści wskazanie zajęcia zarówno rachunków bankowych jak i nieruchomości będących własnością Teatru (położonych w Legnicy przy ul. Hutników 21, Nowy Świat 19, Rynek 23 i 39) najmniej uciążliwym środkiem byłoby zajęcie nieruchomości przy ul. Nowy Świat 19". Dyrektor Głomb podkreśla, że zajęcie rachunków bankowych jest najbardziej uciążliwym sposobem egzekucji, bo uderza głównie w pracowników teatru.
***
Wydaje się, że obie strony są winne, bo gdyby dyrektor teatru, jak i prezydent miasta wykazali wolę współpracy, dziś pewnie nie byłoby żadnego sporu. Jedno jest pewne. Wojna, która się rozpoczęła nie zakończy się na jednej bitwie. Czy obie zwaśnione strony dojdą kiedyś do porozumienia? Czy dojdzie do pokoju? Tak byłoby dla sprawy najlepiej, choć trudno uwierzyć, by któraś ze stron pierwsza zdała broń i wywiesiła białą flagę...