
Organizowanie takich nierównych zmagań zapoczątkowali więźniarscy funkcyjni, blokowi i kapo. Byli to zazwyczaj Niemcy, trafiający do obozów koncentracyjnych za pospolite przestępstwa. To oni stanowili tam swoistą elitę, często równie okrutną jak szeregowi wachmani i oficerowie SS. Sprawowane funkcje – zwłaszcza tak zwanego starszego obozu – zapewniały im zdecydowanie lepsze warunki życia za drutami.
Gross-Rosen utworzono w sierpniu 1940 roku jako filię KL Sachsenhausen. Pierwsza partia więźniów dotarła tu drugiego dnia tego miesiąca. Osadzonym narzucano mordercze tempo pracy w funkcjonującym tuż przy granicy kacetu kamieniołomie granitu. Od 1 maja 1941 roku Gross – Rosen stał się samodzielnym obozem koncentracyjnym. Oblicza się, że placówka ta pochłonęła życie około czterdziestu tysięcy ofiar.
10 kwietnia 1943 roku ogłoszono w niej tworzenie obozowych drużyn piłkarskich. Mecze zamierzano organizować w niedzielne popołudnia na placu apelowym, gdzie codziennie wykonywano egzekucje. Ten przerażający paradoks osiągnął swoiste apogeum, gdy władze zezwoliły na powstanie reprezentacyjnych zespołów Polaków, Czechów, Niemców i prawdopodobnie Rosjan.
Latem 1944 roku doszło do głośnego meczu dwóch drużyn, noszących miano Polen I i Deutsche II. Pełny skład zespołu polskiego po wojnie odtworzył więzień Czesław Skoraczyński, grający także w tym spotkaniu. Oprócz niego wystąpili w nim Kazimierz Elza Jurowicz, Czesław Moruś, Stefan Grzechowiak, Józef Kozłowski, Jan Dudziński, Zygmunt Stolarski, Zdzisław Lewandowski, Marian Storc, Władysław Kidacki i Ali Książkiewicz.
Mimo rażąco nierównej kondycji fizycznej zawodników starcie wygrali Polacy. Jedynego, zwycięskiego gola strzelił więzień Zdzisław Lewandowski. Wieczorem polskich piłkarzy „nagrodzili” niemieccy strażnicy, wpadając do ich baraku. Po skatowaniu więźniów kijami szyderczo oznajmili, że to jest podziękowanie za wynik meczu. Po innym spotkaniu, rozegranym w filii Gross-Rosen - AL Hirschberg, bramkarza, węgierskiego Żyda Ferencza Moroza, wkrótce po obronieniu przez niego rzutu karnego śmiertelnie postrzelono w trakcie pracy…
Członek zwycięskiej drużyny polskiej, Czesław Moruś, był wcześniej żołnierzem o pseudonimie „Tomasz” w Oddziale Wydzielonym Wojska Polskiego majora „Hubala”, Henryka Dobrzańskiego. Pochodził z Tomaszowa Mazowieckiego, gdzie przyszedł na świat 15 lipca 1910 roku. Od najmłodszych lat uprawiał sport, trafił też do tomaszowskiego RKS-u „Lechia”. Sprawdził się w nim jako skuteczny, ofensywny piłkarz. Będąc gorącym patriotą, już po zakończeniu w 1939 roku bojów w szeregach regularnego Wojska Polskiego, nadal pragnął czynnie uczestniczyć w walce z niemieckimi najeźdźcami.
Po śmierci „Hubala” i rozwiązaniu oddziału działał w konspiracji. W 1942 roku aresztowano go w Sulejowie. Przeżył brutalne przesłuchania i 1 września 1942 roku został zesłany do Oświęcimia, gdzie był do 13 marca 1943 roku. Później trafił do lagru Gross-Rosen.
Po wojnie wrócił do Tomaszowa Mazowieckiego, wkrótce jednak postanowił wyjechać z rodziną na tak zwane „ziemie odzyskane”. Osiadł na stałe w Bolesławcu i tu żył jako człowiek skromny, nie chwalący się swoimi czynami. 8 maja 2002 roku zmarł. Został pochowany na tutejszym cmentarzu komunalnym. Wspomnienie o nim zamieścił „Express Bolesławiecki” w roku 2018.
Piłka nożna nadal rozbudza emocje fanów, bywa, że w skrajnych przypadkach nie mają one nic wspólnego ze szlachetną, sportową rywalizacją – są raczej przejawem stadionowego bandytyzmu.
Na więźniów, opuszczających po zwycięskim meczu plac apelowy, gdzie bramki prowizorycznego boiska sąsiadowały z szubienicami, czekała przerażająca rzeczywistość niemieckiego obozu koncentracyjnego. Jednak to oni byli prawdziwymi sportowcami – i prawdziwymi polskimi patriotami…