Przy podejmowaniu uchwały nie obyło się bez słownych utarczek i przepychanek. Jak można się było spodziewać, na wczorajszej sesji największe emocje wzbudzała uchwała w sprawie ustalenia najniższego wynagrodzenia zasadniczego dla pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Legnicy. Autorami obywatelskiego projektu podwyżki płac w tej instytucji był związek Solidarność działający przy MOPS. Jego przewodnicząca, Katarzyna Wojtkowiak, podkreślała, że najmniej zarabiający pracownicy ośrodka traktowani są po macoszemu, bo od wielu lat ich pensje nie wzrosły - w przeciwieństwie do innych placówek podległych gminie. Murem za pracownikami MOPS stanęła prawa strona legnickiej Rady Miejskiej. Władze miasta także popierały roszczenia pracowników, ale - jak powiedział prezydent Legnicy - w takiej formie, na jaką będzie stać budżet miasta. Zanim cokolwiek podjęto, byliśmy świadkami serii wystąpień "za" i "przeciw" podwyżkom. Nie obyło się również bez ostrej wymiany zdań, a nawet oskarżeń o nieudolność i niekompetencję. Mocne słowa padły z ust radnego Platformy Obywatelskiej, Pawła Frosta.
- Co takiego stało się w ośrodku pomocy społecznej, że pracownicy zaczęli zbierać podpisy pod obywatelskim projektem uchwały o wzroście swoich płac. Apeluję do prezydenta miasta, by przyjrzał się działaniom dyrektora MOPS, który przyczynił się do konfliktu z pracownikami. Sytuacja jest naprawdę dramatyczna, jeśli nie powiedzieć skandaliczna - stwierdził radny PO, Paweł Frost.
Dyrektor legnickiego MOPS-u, Andrzej Kijek, doradził radnemu, by złożył stosowne zawiadomienie do odpowiednich służb, skoro wie o jakiś nieprawidłowościach.
- Rozumiem roszczenia pracowników podległej mi instytucji. Pracownicy zarabiają zbyt mało i to jest fakt, a z faktami się nie dyskutuje. Tyle tylko, że to nie jest wina miasta, ani dyrektora, tylko całego systemu - tłumaczył dyrektor Andrzej Kijek.
Prezydent Legnicy apelował do radnych o zdrowy rozsądek i wyrozumiałość.
- Popieram wniosek pracowników, którzy domagają się podwyżki swoich płac. Ale w takiej formie, na jaką będzie nas stać i w takim terminie, który będzie możliwy. Przypomnę, że w tym roku przekazaliśmy ponad milion złotych na wzrost wynagrodzeń dla pracowników ośrodka. Czy budżet w większości ma być konsumpcyjny? O to nam chodzi? Dzisiejsze roszczenia płacowe są swego rodzaju skokiem na kasę. Bo dziś podwyżek żądają pracownicy MOPS-u, a jutro przyjdą inne grupy zawodowe. Rozumiem, że każdy chce dobrze i godnie zarabiać, ale budżet ma swoje granice - mówił prezydent Tadeusz Krzakowski.
Jak można się było spodziewać, uchwała o wzroście płac w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej przeszła większością głosów. Podwyżka będzie obowiązywać od 1 października br.