Niestety z roku na rok jest ich coraz mniej. Świadkowie historii, powstańczych walk na ulicach Warszawy, Kolumbowie - rocznik 1920, jak pisał o nich Roman Bratny. Byli wtedy młodzi, odważni i bezgranicznie oddani idei wolności, w którą wierzyli i za którą oddawali swoje życie. Świecą przykładem, są wzorem do naśladowania dla dzisiejszego młodego pokolenia. My wszyscy powinniśmy uczyć się od nich patriotyzmu. Dziś, w 64. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, oddajmy hołd ofiarom tego tragicznego zrywu ku wolności.
***
Kilka miesięcy temu na naszych łamach opisaliśmy historię legniczanina Zbigniewa Grochowskiego, który na kliszy swego aparatu uwiecznił walki Powstania. Przypominamy dziś fragment tej historii.
"Zbigniew Grochowski, rocznik 1927, to żywa legenda. Zamiast pistoletu maszynowego trzymał w ręku aparat fotograficzny. Biegał za kolegami powstańcami i robił zdjęcia z walk. Nie miał łatwego dzieciństwa. Jak wielu jego rówieśników, zamiast cieszyć się urokami młodości, musiał zmierzyć się z twardą i brutalną rzeczywistością. Miał 12 lat, gdy wybuchła II wojna światowa. Młody Zbyszek szybko wstąpił do Szarych Szeregów. W harcerstwie odpowiadał za przenoszenie meldunków z miejsca na miejsce. To wtedy "zachorował" na fotografię.
Był 1 sierpnia 1944r. W stolicy wybucha Powstanie. W pierwszym miesiącu walk, młodemu Zbyszkowi udało się zrobić kilkanaście fotografii. Na kliszy udało mu się uwiecznić pierwsze powstańcze walki batalionów AK. Wkrótce potem pan Zbigniew wraz z matką zostali wywiezieni na przymusowe roboty do Niemiec. Ojciec natomiast trafił do obozu pracy w Neugamme pod Hamburgiem, którego nie przeżył. Po zakończeniu wojny pan Zbigniew wrócił do zniszczonej stolicy. W maju 1945r. zrobił kilkaset fotografii zburzonej Warszawy. Większość zachowanych fotografii zdobi dziś mury Muzeum Powstania Warszawskiego.
- W taki oto sposób promień światła utrwalił przeszłość na czarno – białym filmie – mówił nam Zbigniew Grochowski.