Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Legnica
Ruszył proces uprowadzenia i sprzedaży dziecka

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
W lipcu 1994r. uprowadził i sprzedał swoją 2-letnią wtedy córkę Monikę. O to oskarża go prokuratura. Dziś ruszył proces Roberta B.

Ta historia wstrząsnęła wówczas całą Legnicą. 16 lipca 1994r. około godz. 18. w pobliżu jednej z legnickich aptek w centrum miasta, Robert B., miał sprzedać obcym ludziom swoją 2-letnią wtedy córeczkę Monikę. Miał dostać za to 20 milionów starych złotych. Podczas wcześniej składanych zeznań w prokuraturze, oskarżony przyznał się do uprowadzenia i sprzedaży swego dziecka. Dziś na pierwszej rozprawie w Sądzie Okręgowym wycofał te zeznania i odmówił składania dalszych wyjaśnień.

Prokuratura oskarża Roberta B. o to, że 16 lipca 1994r. wbrew woli matki uprowadził i sprzedał 2-letnią dziewczynkę. Oskarżenie obejmuje art. 211 kodeksu karnego mówiący o tym, że" kto, wbrew woli osoby powołanej do opieki lub nadzoru, uprowadza lub zatrzymuje małoletniego poniżej lat 15 albo osobę nieporadną ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3" oraz art. 253 § 2 - "kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, zajmuje się organizowaniem adopcji dzieci wbrew przepisom ustawy, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". Podczas dzisiejszego przesłuchania przez sąd, Robert B. zrelacjonował przebieg wydarzeń z 16 lipca 1994r. Oskarżony powiedział, że tego dnia wraz z teściami pojawił się przy jednej z legnickich aptek. Wszyscy troje weszli do apteki, pozostawiając na zewnątrz wózek z 2-letnią wówczas Moniką. Jak zeznał dalej Robert B. - po chwili wyszedł na dwór i pożegnał się z teściami zostawiając im córkę. Tłumaczył się wyjazdem za granicę. Od tego czasu już nigdy więcej nie zobaczył Moniki. Po tym, odmówił składania dalszych wyjaśnień.

Przewodniczący składu orzekającego, sędzia Wojciech Michalski odczytał protokół z przesłuchania oskarżonego przez prokuratora. Z treści akt dowiadujemy się o tajemniczych znajomych Roberta B., Zbigniewie i Alicji, których oskarżony poznał podczas pracy w Austrii. Tam miał swoją firmę budowlaną, która nieźle prosperowała. Nowo poznani byli bezdzietni i wówczas podobno zrodziła się myśl sprzedania przez ojca swej córki. Według zeznań Robert B. umówił się na "transakcję" ze Zbigniewem i Alicją, na 16 lipca 1994r. Dostał wtedy 5 milionów starych złotych, kolejne 15 milionów miał otrzymać po kilku dniach. Żonie Magdalenie zmyślił historię o wypadku samochodowym w Czechach, w którym miała zginął ich córka.

- Początkowo żona uwierzyła w tę historię, ale później zaczęła w to powątpiewać. Pojechaliśmy wtedy po dziecko do Katowic, gdzie mieszkali Zbigniew i Alicja. Żona nie bardzo się przejmowała stratą córki, bo w czasie pobytu w Katowicach robiła zakupy. Dziecko sprzedałem, bo miałem problemy z żoną i teściami. Gdybym nie miał kłopotów, na pewno do tego by nie doszło. Uprowadziłem dziecko w celu sprzedaży i do tego się przyznaję, ale nie zrobiłem tego wbrew woli matki - usłyszeliśmy dziś z akt zeznania Roberta B.

Na pytanie sądu, oskarżony nie podtrzymał dziś tych wyjaśnień. Oświadczył, że złożył je pod presją prokuratora.

- Ciągle mnie wzywali i chcieli coś usłyszeć, więc im opowiadałem głupoty - oznajmił Robert B.

Na sali sądowej pojawiła się dziś babcia Moniki, Julia Markowska, która wystąpi w procesie Roberta B. w charakterze świadka.

- Pamiętam doskonale ten dzień. To on uprowadził i sprzedał naszą wnuczkę. Wszystko powiem przed sądem - mówiła Julia Markowska.

Obecni byli dziś także matka Moniki, która zrezygnowała z roli oskarżyciela posiłkowego oraz siostra Roberta B. Dziś Monika ma 16 lat. Ani oskarżony ojciec, ani matka nie wiedzą, gdzie znajduje się ich córka.

- Gdziekolwiek jesteś, wróć do nas - mówiła przez łzy babcia Moniki, Julia Markowska.


Tomasz Jóźwiak



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 25 kwietnia 2024
Imieniny
Jarosława, Marka, Wiki

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl