O dotacji dla legnickiej straży pożarnej, która stała się narzędziem personalnego starcia prezydenta Legnicy z przewodniczącym Rady Miejskiej, mówili wszyscy. "Zaklepane" przez radnych 200 tys. zł, bardzo przydałyby się pożarnikom.
Problem w tym, że przyjętą uchwałę o dotacji celowej dla straży pożarnej, teatru Modrzejewskiej, klubu piłki ręcznej, może zaskarżyć do RIO prezydent Tadeusz Krzakowski. Bo zdaniem władz miasta, nadwyżka budżetu według przepisów nie może być spożytkowana na dotacje celowe. Jeśli uchwała zostanie zaskarżona i Regionalna Izba Obrachunkowa uzna jej przyjęcie za niezgodne z prawem, beneficjenci dotacji będą musieli obejść się smakiem. A taki finansowy zastrzyk gotówki choćby dla straży pożarnej rozwiązałby wiele problemów. Postanowiliśmy więc sprawdzić, jakie dziś są najpilniejsze potrzeby legnickiej straży pożarnej.
Gdy wybuchła cała sprawa z dotacjami, wnioskodawcy alarmowali o trudnej sytuacji w straży. Publicznie mówili o przeciekających wężach gaśniczych, o 10-letnich, popękanych i dziurawych hełmach. A jak jest naprawdę? Na pewno nie jest tragicznie, ale za pięknie też nie jest. Potrzeb legnickiej straży pożarnej jest bardzo wiele. Tak wiele, że do końca tego roku przydałoby się nawet ponad 200 tys. zł. Rzeczywiście podczas akcji strażacy zakładają 10-letnie hełmy. W miarę finansowych możliwości wymieniane są na nowoczesne, z podwójną przyłbicą – termiczną, która chroni ratowników przed wysoką temperaturą. Jeden taki hełm kosztuje do 760 zł. Legnicka straż potrzebuje ich 64, co daje w sumie kwotę ponad 48 tys. zł. Węże gaśnicze tez nie są w najlepszym stanie. Podczas akcji bardzo często narażone są na uszkodzenia. Takich węży legnicka komenda potrzebuje już kilkadziesiąt, a jeden kosztuje ok. 200 zł. W perspektywie marzeniem strażaków jest nowsza kamera termowizyjna ułatwiająca lokalizowanie pożaru w starych budynkach oraz w celach poszukiwawczych osób zaginionych - koszt takiej kamery to 30 tys. zł. Ale nie tylko ochronne hełmy i węże warto byłoby wymienić. Na liście potrzeb są również maski tlenowe, czujniki bezruchu, zabezpieczające strażaków podczas akcji, a nawet tak przyziemne sprawy, jak suszarki do węży i ubrań, piły do drewna, które zastąpiłyby dotychczas używane i w znacznym stopniu już wyeksploatowane. To tylko namiastka potrzeb legnickiej komendy. Są jeszcze większe, bardziej kosztowne. Np. skokochron do ewakuacji osób w sytuacji, gdy wóz strażacki nie może dojechać do miejsca zdarzenia, którego legnickie JRG nie posiadają. Jednak najwięcej środków straż wydaje na swoją flotę.
- W jednostce w Chojnowie brakuje wozu operacyjnego. Obecnie czekamy na możliwość uruchomienia programu w wysokości 560 tysięcy złotych na zakup trzech samochodów lekkich z napędem 4x4 typu pick up dla kadry kierowniczej, które mogłyby przewozić drobny sprzęt ratowniczy, np. sprzęt ratownictwa technicznego, medycznego, nosze dla rannych. Planujemy jeszcze w tym roku zakupić sprzęt ratownictwa drogowego: hydrauliczny i pneumatyczny wykorzystywany do cięcia karoserii i podnoszenia ciężkich elementów konstrukcyjnych. Ogłoszony został już przetarg na dostawę ciężkiego samochodu ratowniczo – gaśniczego z wyposażeniem wartości ponad miliona złotych – uzupełnia mł. bryg. Adam Konieczny, komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej w Legnicy.
W 2006 i 2007r. w ramach dotacji legnicka komenda otrzymała po 400 tys. zł. W tym roku pożarnicy dostali już ponad milion złotych. Największym „sponsorem” legnickiej komendy są narodowy (350 tys. zł) i wojewódzki fundusz ochrony środowiska i gospodarki wodnej (400 tys. zł) oraz Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego (50 tys. zł). Urząd Miasta w Legnicy przekazał w tym roku 60 tys. zł, a samorządy w Krotoszycach i Chojnowie (miasto i gmina osobno) podarowały straży po 5 tys. zł.
