Taki czarny scenariusz jest bardzo prawdopodobny. I to nie z winy karetki pogotowia, która nie zdążyła na czas, lecz z powodu wszelkiego rodzaju barier architektonicznych, ale nie tylko. W ostatni czwartek, 2 października, w centrum miasta na najbardziej ruchliwej ulicy Najświętszej Marii Panny (w okolicach marketu Savii), kilkuletnie dziecko zadławiło się plastikowym korkiem od butelki. Przechodnie natychmiast wezwali pogotowie ratunkowe. Do przyjazdu "erki" niektórzy sami próbowali pomóc krzyczącej wniebogłosy matce. Według relacji świadków tego dramatycznego zdarzenia, kierowca karetki nie mógł wjechać na deptak, bo dojazd tarasowały ozdobne słupki.
- Zgłoszenie o tym zdarzeniu otrzymaliśmy o godz. 16.51, a już po dwóch czy trzech minutach karetka była na miejscu. Nieprawdą jest, że kierowca miał problemy z wjazdem - ucina spekulacje Andrzej Hap, dyrektor legnickiej stacji Pogotowia Ratunkowego.
Słupki przy ul. N.M.P., które ograniczają wjazd i uniemożliwiają niepożądane parkowanie samochodów na chodnikach, na wypadek takich sytuacji można zdemontować. Ale w niektórych sytuacjach służby ratunkowe, jak karetka pogotowia czy straż pożarna, mają wiele problemów z dotarciem do celu.
- Najwięcej barier architektonicznych doświadczamy zwłaszcza na osiedlach. Karetka nie może na przykład wjechać przez kuriozalnie ustawiony betonowy kwietnik lub pachołki. Niestety najwięcej problemów przysparzają kierowcy, którzy parkują swoje samochody na zakazach skutecznie blokując wjazd ratownikom - ubolewa dyrektor Hap.
Znacie podobne bariery, nie tylko architektoniczne, w miejscach, gdzie mieszkacie? Podzielcie się z nami swoimi spostrzeżeniami.
Ps. Kilkuletnie dziecko odratowano.