Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Legnica
Kupuj rozsądnie!

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Tanio sprzedam auto: z salonu, pierwszy właściciel, bezwypadkowe, z małym przebiegiem, bez śladów korozji. Naprawdę superokazja!

Takich ofert nie brakuje. Wśród sprzedających używane auta, zwykłych cwaniaków, oszustów i naciągaczy też nie brakuje. Jak się przed nimi bronić?

Wystarczy przejrzeć bieżącą prasę, codzienne wydanie Telegazety lub wejść na internetowe strony typu allegro, otomoto, autogiełda, gratka, by przekonać się, jak wiele jest atrakcyjnych ofert sprzedaży samochodów na wtórnym rynku. Tyle tylko, że wiele z nich nie odzwierciedla rzeczywistości. Gdy właściciel auta wystawia je na sprzedaż, to oczywiste, że ma jeden cel – zarobić na transakcji dobre pieniądze. W tym momencie dobro kupującego jest mało istotne, liczy się udany interes. Dlatego nie łudźmy się, że każdy sprzedający potraktuje nas szczerze i uczciwie. Podstawowa zasada to – nigdy nie wierz w kuszącą ofertę sprzedaży auta, bo zawsze znajdzie się co najmniej jeden "atut" nieprawdziwy lub niedopowiedziany. Lepiej od razu zawierzyć zdrowemu rozsądkowi, niż później gorzko żałować. Zanim kupimy upatrzone auto, trzeba poświęcić trochę czasu i grosza. To dla naszego dobra.

Znaleźliśmy w internecie ciekawą ofertę sprzedaży przechodzonego auta, kilkuletniego, za okazyjną cenę. Na przedstawionych fotografiach, samochód prezentuje się nieźle. Nie widać zadrapań, porysowania lakieru, żadnego wgniecenia ani szpachli. Lakier wręcz błyszczy. Auto wydaje się być zadbane. Niech to nas nie zmyli. Przed opublikowaniem zdjęć, właściciele aut na ogół bardzo się starają, by auto wyglądało jak "nówka". Wystarczy wizyta w myjni samochodowej, woskowanie, polerowanie i porządne wyczyszczenie tapicerki, by nawet największego brudasa zamienić w pięknisia. Idźmy dalej. Na kolejnych zdjęciach widzimy dopieszczony silnik, cała pokrywa wygląda ładnie. To kolejny zabieg czystości. Jeśli właściciel auta nie ma nic do ukrycia, na ogół nie bawi się w mycie silnika! Kolejna istotna kwestia to przebieg kilometrów. Jeśli w 10-letnim aucie, właściciel podaje np. 70 lub 80 tys. przejechanych kilometrów uzupełniając, że autem jeździła kobieta do pracy i z powrotem lub samotna matka wioząc dziecko do przedszkola lub szkoły, potraktujmy takie ogłoszenie z przymrużeniem oka. Nie twierdzimy, że tak nie mogło być w rzeczywistości, ale każda taka oferta rodzi podejrzenie o wprowadzaniu potencjalnego nabywcę w błąd. Dziewięć na dziesięć takich ofert właściciele dopuszczają się przekręcania liczników.

Zakładając jednak, że cała oferta nam się spodobała. I początkowo jesteśmy skłonni uwierzyć, że auto jest z salonu, bezwypadkowe i ma pierwszego właściciela. Umawiamy się na lustrację pojazdu. Nie bójmy się zadawać pytania, nawet gdy niektóre z nich wydają się nam banalne i głupie. Kto pyta, nie błądzi. Pod pokrywą silnika sprawdźmy – oczywiście jeśli potrafimy i możemy - poziom wszystkich olejów i płynów eksploatacyjnych. Dokładnie obejrzyjmy lakier, czy nie ma porysowań ani zadrapań. No i koniecznie wypróbujmy auto na drodze. Jeśli jesteśmy zadowoleni z jazdy, ale nie do końca pewni i przekonani do kupna, by rozwiać wszelkie wątpliwości, zgłośmy właścicielowi auta chęć przeprowadzenia badania na ścieżce diagnostycznej. I tu mogą zacząć się problemy. Nie każdy sprzedający tego sobie życzy tłumacząc, że dla kupca to zmarnowany czas, po co narażać się na dodatkowe koszty, które mogą się już nie zwrócić. To może nam dać do myślenia. Skoro właściciel nie życzy sobie, by jego auto zbadał diagnosta, widocznie za tą wypucowaną blachą kryją się wady. Wielu z nas przed kupnem auta jednak nie zabiega o wizytę w stacji kontroli. A szkoda, bo te kilkadziesiąt złotych za przegląd może nam zaoszczędzić później niepotrzebnych nerwów i dodatkowych kosztów poniesionych za nieprzewidywalne naprawy. Poza tym w umowach kupna – sprzedaży, ten, który pozbywa się swego auta, bardzo często – jako zabezpieczenie - wpisuje dodatkowy paragraf: „stan techniczny pojazdu jest znany kupującemu”. Więc po zakupie auta dochodzenie swoich praw może być utrudnione.

Kupując przechodzone auto kierujmy się więc zdrowym rozsądkiem. Nie działajmy pochopnie, pod wpływem emocji. Jeśli się nie znamy, opłaćmy mechanika, by z nami pojechał i obejrzał samochód, którym jesteśmy zainteresowani. Nie kupujmy kota w worku, bo później możemy gorzko tego żałować. Nie bądźmy naiwni i nie wierzmy ślepo w atrakcyjne oferty, bo tak naprawdę – ich nie ma. Bo żaden z handlujących nigdy nikomu nie da nic za darmo, liczy się zarobek, a nie strata. A wśród sprzedających, nieuczciwych i naciągaczy nie brakuje.


Tomasz Jóźwiak



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 19 kwietnia 2024
Imieniny
Alfa, Leonii, Tytusa

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl