W całym kraju panuje przekonanie, że aby uzyskać odpowiednią opiekę medyczną musimy „posmarować”, czyli dać łapówkę. Przypadek Włodzimierza Wichty zadaje kłam tym twierdzeniom. Sami przekonajcie się dlaczego.
Mieszkaniec Lasowa z gminy Pieńsk trafił do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w połowie października i przebywał na oddziale hematologii przez dwa tygodnie. Małopłytkowość, na którą cierpi, to objaw chorobowy polegający na niedoborze płytek krwi. W chwili, gdy trafiał do legnickiej placówki istniało zagrożenie życia. To właśnie personelowi miejscowego szpitala zawdzięcza szybki powrót do zdrowia. Aktualnie czuje się dobrze i – co najważniejsze – może normalnie funkcjonować.
- Otrzymałem lekarskie zalecenie, aby do czasu ustabilizowania ilości płytek krwi nie przeciążać się w pracy, mogę jednak prowadzić normalny tryb życia i nie ma mowy o żadnym jego zagrożeniu – opisuje Włodzimierz Wichta, operator koparek wielonaczyniowych Kopalni Węgla Brunatnego w Turowie.
Opieka, pod jaką trafił w Legnicy nazywa perfekcyjną. Pielęgniarki były przez cały czas "pod ręką", wykazywały ogromne zainteresowanie stanem zdrowia pacjentów a ich uczynność i kompetencje wręcz szokowały pana Włodzimierza. Lekarze na oddziale hematologii z zaangażowaniem nie odstawali w żadnym stopniu od salowych, co więcej – znajdowali czas, by kilka razy dziennie odwiedzić chorego i poinformować o stanie zdrowia czy ewentualnych zmianach w stadium rozwoju choroby. Szpitalny personel wykazał się pełnym profesjonalizmem i troską o pacjenta, o której wielu z nas powiedziałoby, że można takową „kupić”. Nic bardziej mylnego! Włodzimierzowi Wichcie nawet przez myśl nie przeszło, by przy pomocy wypchanej koperty zapewnić sobie specjalne względy.
- Leżałem w wielu szpitalach min. we Wrocławiu, ale nigdy nie miałem przyjemności spotkania się z tak rewelacyjną obsługą – relacjonuje lasowianin.
O dwutygodniowym pobycie na wydziale hematologii nie może jednak mówić w samych superlatywach.
- Pewnego dnia zauważyłem, że w pomieszczeniach przeznaczonych dla pielęgniarek jest po prostu zimno. Okazało się, że szpitalne okna są w tragicznym stanie. Postanowiłem pomóc legnickiej placówce organizując zbiórkę pieniężną. Środki zebrane w ramach akcji zostaną przekazane na wymianę nieszczelnych okien na wydziale hematologii – tłumaczy pan Włodzimierz.
W szpitalu pojawiły się plakaty wykonane przez małżonkę pana Włodzimierza. On sam – jako członek związków zawodowych – postanowił również nagłośnić akcję w gazetce związkowej i radio węźle w kopalni Turów. Jak informuje Marlena Mokrzanowska, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy, taki rodzaj zbiórki pieniężnej jest dla placówki bardzo istotny.
-Wymiana okien na oddziale hematologii jest konieczna. To samo tyczy się zresztą większości pozostałych oddziałów, brakuje niestety funduszy na ten cel – objaśnia Marlena Mokrzanowska.
Przypadek Włodzimierza Wichty zaprzecza stereotypowi o przekupnym lekarzu czy pielęgniarce. Co więcej, podobnego mu zdania byli wszyscy pacjenci przebywający w tym czasie na wydziale hematologii.
-Tuż przed opuszczeniem szpitala postanowiłem opowiedzieć o zbiórce wszystkim pacjentom na oddziale i ani razu nie spotkałem się z negatywnym odbiorem mojej inicjatywy. Wręcz przeciwnie – rozmowom za każdym razem towarzyszyła wyraźna aprobata i zapytanie o techniczne szczegóły przekazania funduszy na szpitalne konto – opowiada pan Włodzimierz.
I dodaje: "Bardzo dziwi mnie fakt, że szpital był w stanie podupadłościowym, a jakakolwiek niepochlebna opinia na temat tutejszej obsługi byłaby dla mnie niezrozumiała.