Ale zaczęło się od projektu uchwały w sprawie zmian w tegorocznym budżecie. Projekt został wcześniej pozytywnie zaopiniowany przez komisję budżetu i finansów. Prezydent miasta przygotował autopoprawkę, która już nie zyskała większości.
- Poprawka została omówiona i zaopiniowana przez komisję budżetu i finansów negatywnie – oświadczył niespodziewanie Jacek Baczyński.
Wypowiedź ta wywołała oburzenie wśród niektórych radnych. Klub wyborczy Tadeusza Krzakowskiego, jak również lewicowa część rady domagała się wyjawienia przyczyn takiej decyzji. Przewodniczący Rady Miejskiej, Robert Kropiwnicki próbował reagować.
- Mogę odpowiedzieć w swoim imieniu – zaznaczył na wstępie przewodniczący -Rada uchwala środki na konkretne cele, tymczasem nie ma żadnych działań. Mimo że są fundusze, zdecydowanie brakuje czynu, tj. ich wykorzystywania. Rada nie istnieje po to, by naprawiać czyjeś błędy – tłumaczył Robert Kropiwnicki odnosząc się bezpośrednio do rewitalizacji Zakaczawia, która trwa – jego zdaniem – zbyt długo.
Ta wypowiedź spotkała się z ostrą krytyką zarówno ze strony prezydenta jak i licznej grupy radnych.
-Po prostu brak mi słów. Jest pan nieodpowiedzialny, a wnioski wysnute przed chwilą nie mają nic wspólnego z projektem poprawki. Pan po prostu bawi się naszym miastem – skrytykował prezydent Tadeusz Krzakowski.
Równie wielkie zdziwienie wyrażała Jadwiga Zienkiewicz, zastępca prezydenta:
-Przecież jeszcze przed świętami korekta została przez komisję budżetu i finansów zaopiniowana pozytywnie, a przytoczona argumentacja nijak ma się do treści autopoprawki – tłumaczyła wyraźnie zaskoczona Jadwiga Zienkiewicz.
Bezskutecznie. Mimo niepochlebnych komentarzy i wniosku o ponowne głosowanie poprawek, nie doczekaliśmy się żadnej sensownej argumentacji. Co więcej, prawicowi radni zdawali się ignorować apele prezydenta. Chwilami można było wręcz odnieść wrażenie, że nie interesują ich dalsze apele kolegów radnych. Skarbnik miasta, Grażyna Nikodem, próbowała opisać treść autopoprawki wszystkim zgromadzonym radnym. Niestety, gwar który zapanował na sali skutecznie utrudniał, chwilami wręcz uniemożliwiał zrozumienie słów miejskiego skarbnika. Prawicowi radni pokazali klasę...
- Skutki takiej decyzji są tragiczne dla społeczeństwa!- grzmiała Krystyna Gizicka przypominając, że nie tak dawno temu radni mieli pretensje w związku z niewykonaniem zadań w ramach budżetu: -Gdzie podziała się nasza konsekwencja? - pytała wyraźnie poruszona podkreślając, że przez odrzucenie poprawki, części zadań z budżetu nie będzie można wykonać zgodnie z planem.
Ostatni apel do prawicowych radnych brzmiał już niczym prośba, przemowa do ich zdrowego rozsądku.
-Wznieśmy się ponad podziały. Miejmy na uwadze dobro miasta, nie nasze – nawoływała Małgorzata Nowosielska.
Niestety, zarówno przewodniczący Kropiwnicki jak i prawicowa większość rady pozostawali niewzruszeni. W efekcie, w wyniku głosowania, poprawki do tegorocznego budżetu zostały odrzucone przewagą trzech głosów.
Wydarzenia, które miały dziś miejsce rodzą wiele pytań. Największą wątpliwość budzą zdecydowanie poczynania i motywacje przewodniczącego, oraz prawicowej części Rady Miejskiej. Ważne, by spory radnych służyły w efekcie dobru Legnicy. W tej sytuacji trudno jest oprzeć się wrażeniu, że to nie interes mieszkańców stoi na pierwszym miejscu.