Wielu legniczan niemile wspomina środowy poranek. Tego dnia padł rekord mrozu. Z 6 na 7 stycznia słupek rtęci pokazał -27,6 stopni Celsjusza. Rano wielu kierowców spotkał przykry zawód. Tak silny mróz skutecznie unieruchomił silniki. Wtedy do akcji wkroczyli legniccy taksówkarze. Za 10 zł chętnie pomagali "odpalić" auta.
- Tego dnia rzeczywiście mieliśmy niespotykaną falę zgłoszeń od kierowców, którzy nie mogli uruchomić swoich pojazdów. Tak wielu zgłoszeń jednego dnia, a było ich kilkadziesiąt, dawno nie odnotowaliśmy. Do tej pory ludzie jeszcze dzwonią do nas z prośbą o pomoc w doładowaniu akumulatorów - powiedział nam Marek Łącki, prezes Legnickiego Stowarzyszenia Taksówkarzy.
Jak widać legnicki taksówkarz nie tylko zawiezie nas do celu, odholuje nam zepsute auto, zrobi nam zakupy, odwiezie dzieci do szkoły, ale także pomoże w "odpaleniu" auta.