Mieszkanka Legnicy, pani Kamila, zaparkowała swojego opla na płatnym parkingu przy ul. Bilsego, tuż obok budynku Akademii Rycerskiej. Był wtorek, krótko po godz. 10. Cennik postoju w strefie obowiązuje w godz. od 9. do 17, od poniedziałku do piątku. Pani Kamila na próżno jednak szukała "parkingowego", który pobiera opłaty za postój. Czekała kilkanaście minut, aż w końcu zniecierpliwiona poszła załatwiać swoje sprawy.
- Wróciłam około godziny 16.30. Za wycieraczką włożony był urzędowy druczek z informacją, że mam zapłacić dodatkowo 50 złotych za nieuregulowanie opłaty za parkowanie. Kiedy chciałam wyjaśnić całą sytuację, znów nie było parkingowego. Obeszłam cały parking, ale nigdzie nie znalazłam osoby pobierającej opłaty. Potraktowano mnie jak osobę, która celowo nie chciała opłacić parkingu. Ale jak miałam to zrobić, gdy nigdzie nie było parkingowego? - pyta oburzona pani Kamila.
Marek Gałęza, kierownik legnickiej Strefy Płatnego Postoju tłumaczy, że kierowcy, którzy nie opłacają postoju, muszą być w jakiś sposób ukarani.
- Wielokrotnie dochodzi do sytuacji, w których wielu kierowców nie chce zauważyć inkasenta i po zaparkowaniu samochodu szybko się oddala nie płacąc. W tym przypadku jednak wyjaśnimy tę sytuację. Jeśli rzeczywiście było tak, jak ta pani przedstawia, to oczywiście odstąpimy od nakazu wniesienia dodatkowej opłaty - wyjaśnia nam Marek Gałęza.
W całym mieście jest 22 wydzielonych stref płatnego postoju. Do dyspozycji kierowców jest ponad 600 miejsc parkingowych.