Prokuratorski akt oskarżenia przeciwko byłemu dyrektorowi największego w kraju domu pomocy społecznej to efekt wnikliwej kontroli, którą przeprowadzono dwa lata temu w tej placówce. Lechowi Lipczakowi (oskarżony zgodził się na publikowanie swoich danych i wizerunku w mediach – przyp.red.) prokurator Grzegorz Smoszna zarzuca przekroczenie swoich uprawnień. Jako dyrektor i jednocześnie prezes Stowarzyszenia na rzecz Domu Pomocy Społecznej "Benedictinum", Lipczak miał bezprawnie zarządzać prywatnymi pieniędzmi podopiecznych DPS.
W oparciu o materiał dowodowy zebrany w toku postępowania przygotowawczego i zeznania świadków, były dyrektor tej placówki zlecał swoim podwładnym, a ściślej kierownikom oddziałów ośrodka, dokonywanie zakupów za pieniądze z prywatnych kont mieszkańców. Kupowano więc meble, sprzęt AGD i RTV. Ale cały sprzęt nie trafiał do rąk podopiecznych, ale na rzecz DPS. Zakupy sprzętu dokonywane były za pośrednictwem sklepu Stowarzyszenia "Benedictinum", co w kilkudziesięciu przypadkach spowodowało bezprawne naliczenie marży w wysokości 10 procent wartości kupowanego towaru.
Oskarżony nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów, odmówił składania zeznań przed sądem. Lipczak odmówił również udzielania odpowiedzi na pytania sądu, prokuratury i obrońcy. Na pierwszej rozprawie przewodnicząca składu orzekającego, sędzia Joanna Kiełkowicz, odczytała wyjaśnienia Lipczaka złożone w prokuraturze rejonowej. Wynika z nich, że oskarżony nie potrafi powiedzieć, czy i kiedy dochodziło do nieprawidłowości. "W mojej ocenie praca zarządu Stowarzyszenia "Benedictinum", którego byłem prezesem, była prawidłowa. Nie wiem, w jakim okresie stowarzyszenie kupowało sprzęt. Nigdy nie wydawałem polecenia ani dyspozycji swoim pracownikom do dokonywania zakupów za pieniądze podopiecznych Domu Pomocy Społecznej", czytamy w aktach sprawy.
Kolejne rozprawy z udziałem świadków sąd wyznaczył na 9 i 30 kwietnia oraz na 7 maja. Oskarżonemu Lechowi Lipczakowi grozi kara do dziesięciu lat pozbawienia wolności.