Wicemarszałek Piotr Borys jak co dzień jechał rano z Lubina do Wrocławia do pracy. Widząc karambol na autostradzie, wicemarszałek zatrzymał się. We wstecznym lusterku zobaczył jadącego za nim busa i ciężarówkę. Instynktownie Borys wyczuł, że obaj kierowcy za nim nie zdążą bezpiecznie wyhamować.
- Dosłownie w ostatniej chwili wicemarszałek wraz ze swoją asystentką wyskoczyli z samochodu. Obojgu nic się nie stało, są cali i zdrowi - relacjonuje Marta Libner - Zoniuk, rzecznik prasowy Zarządu Województwa Dolnośląskiego.
Auto wicemarszałka zostało wręcz zmiażdżone przez rozpędzone auta. Borys może mówić o wielkim szczęściu.
Prawdopodobnie marszałek Borys weźmie udział w dzisiejszej konferencji prasowej w Lubinie. Spotkanie marszałka z dziennikarzami poświęcone będzie dodatkowym środkom europejskim na dolnośląską służbę zdrowia i edukację.