Podopieczni trenera Mirosława Saneckiego długo nie mogli dojść do siebie. Nie mogli uwierzyć w to, co się stało. Zwycięstwo na trudnym terenie w Głogowie było na wyciągnięcie ręki, a jednak ...
Jak na derby przystało, walka na parkiecie była niezwykle zacięta i wyrównana. Wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie. Ale to gospodarze schodzili do szatni z 2-bramkową przewagą.
Po zmianie stron emocji nie było końca. W 35 min. legniczanie wyszli na prowadzenie, które utrzymywali przez dłuższy czas. Była 58. min. gry, gdy podopieczni trenera Mirosława Saneckiego prowadzili w Głogowie 24:21. Miejscowi pokazali jednak charakter rzucając w ciągu jednej minuty dwie bramki nie tracąc żadnej. Gdy wydawało się, że legniczanie w ostatnich sekundach utrzymają skromne prowadzenie, niesieni żywiołowym dopingiem głogowskiej publiczności, gospodarze zdołali wyrównać. I zamiast niemal pewnego zwycięstwa, legniczanie wracają do domu tylko z jednym punktem.