W porównaniu z meczem poprzednim, do składu Miedzi wrócił Marcin Garuch. Kolejną zmianą był brak Patryka Musiałowskiego, którego trener Jarosław Pedryc posadził tym razem na ławce rezerwowych.
W pierwszej części gry, widowisko jakie stworzyli piłkarze przypominało poprzednie spotkanie, które Miedź rozegrała z Kotwicą Kołobrzeg. Sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo, a gospodarze w końcowych fragmentach oddali inicjatywę zespołowi z Tych. Emocje zaczęły się dopiero w drugiej połowie. Już w 47 minucie Michał Ilków Gołąb przedarł się pod pole karne, wykonał dobry zwód i bardzo celnie uderzył w prawy róg bramki, pokonując bezradnego golkipera gości. Trzy minuty później mogła paść bramka wyrównująca, jednak Aleksander Dżuldinow popisał się wyśmienitą interwencją i w sytuacji sam na sam okazał się lepszy od napastnika GKS. W 57 minucie do sytuacji strzeleckiej tuż przed polem karnym gości dochodzi Garuch. Pomocnik Miedzi oddaje mocny strzał, jednak piłka mija prawy słupek bramki. Niespełna minutę później Jarosław Mikutel przedziera się prawym skrzydłem, podaje do Michała Ilkowa a ten uderza w światło bramki, jednak zdecydowanie zbyt słabo. W przeciągu następnych 10 minut, dwa bardzo dobre strzały z rzutu wolnego broni z największym trudem Dżuldinow, jednak w 68 minucie goście dopinają swego i w dość kuriozalnych okolicznościach pada wyrównujące trafienie. Podanie w polu karnym otrzymał Mateusz Żyła który, mimo asysty Krzysztofa Kotlarskiego, zdołał odwrócić się do bramki i pokonać bezradnego golkipera Miedzi. W 75 minucie dobry strzał oddaje, wprowadzony za strzelca gola, Pawła Ochotę, Patryk Musiałowski. W tej sytuacji bramkarz gości okazuje się jednak lepszy i futbolówka po jego interwencji ląduje na poprzeczce. Na minutę przed końcem regulaminowego czasu, kilkudziesięciometrowy rajd przeprowadza, wracający do gry po kontuzji, Sylwester Kret, jednak strzał, który oddaje, okazuje się niecelny.
Wynik spotkania zdecydowanie bardziej cieszyć może drużynę gości. Piłkarze Miedzi nie wykonali przedmeczowego planu, który zakładał zdobycie kompletu punktów. Powrót Marcina Garucha nie wypadł zbyt okazale, szczególnie w pierwszej połowie, gdy rozgrywający legnickiej drużyny był raczej niewidoczny. W drugich 45 minutach Garuch prezentował się już lepiej, a swą walecznością mógł wprawić w zakłopotanie niejednego kolegę czy rywala z boiska. Łatwego życia nie miał również kapitan Miedzi, Paweł Woźniak, który wielokrotnie faulowany był w środkowej strefie. Mimo trudnych warunków jakie postawili mu rywale, defensywny pomocnik Miedzianki dobrze wywiązywał się ze swoich obowiązków, a jego występ zaliczyć można do udanych.
Bramki: Ilków Gołąb ('47) - Żyła ('68)
Miedź Legnica: Dżuldinow - Bakrac, Smarduch, Kotlarski, Żółtowski - Mikutel (' Zagdański), Woźniak, Ilków Gołąb, Kłak ('70 Kret) - Ochota (68' Musiałowski)
GKS Tychy: Suchański - Mańka, Masternak, Zadylak, Dębowski ('88 Kozłowski) - Odrobiński (' Furczyk), Wania, Ankowski ('67 Bizacki), Ziaja - Kasprzyk, Żyła