W dzisiejszym meczu trener Jarosław Pedryc miał do dyspozycji wszystkich podstawowych zawodników, a sami piłkarze zarzekali się, że w grę nie wchodzi wynik inny, niż zwycięstwo.
Od pierwszych minut to gospodarze prowadzili grę, w ich poczynaniach brakowało jednak precyzji i zdecydowania. Zbyt nerwowe, niedokładne rozgrywanie piłki zemściło się po raz pierwszy już w 7 minucie, kiedy kapitan Jaroty, Marcin Hercog, oddał groźny strzał na bramkę „Saszy” Dżuldinowa. 10 minut później w idealnej sytuacji znalazł się Bartosz Kieliba, jednak po jego strzale głową piłka przeleciała nad poprzeczką. W dalszej części meczu przewaga gospodarzy topniała, a goście poczynali sobie coraz śmielej. W 30 minucie tylko dzięki wyśmienitej interwencji swojego golkipera legniczanie nie stracili gola. Rosyjski bramkarz popisał się bardzo przytomnym wyjściem i w sytuacji sam na sam wygarnął futbolówkę spod nóg napastnika drużyny przyjezdnej. Na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry, tuż przed polem karnym faulował kapitan Miedzi, Paweł Woźniak, za co arbiter ukarał pomocnika żółtą kartką. Z rzutu wolnego bardzo ładnie uderzył Krzysztof Gościniak i bezradny Dżuldinow musiał wyjmować piłkę z siatki. Bramka sprawiła, że legniccy defensorzy myślami byli już chyba w szatni, bowiem postawa jaką w doliczonym czasie gry zaprezentowali przed zgromadzonymi na stadionie kibicami wołała o pomstę do nieba. Brak porozumienia i właściwej asekuracji w polu karnym poskutkował wyśmienitą okazją dla gości na podwyższenie prowadzenia. Po wrzutce z bocznej strefy pola karnego dobry strzał głową oddał Maciej Manelski i do przerwy legniczanie przegrywali już 0:2.
Druga część gospodarze rozpoczęli od mocnego uderzenia. Z rzutu rożnego dośrodkował Michał Żółtowski, piłkę po strzale Wojciecha Smarducha wybili obrońcy, ta wróciła jednak w pole karne i tym razem defensor Miedzi zdołał zdobyć kontaktowego gola. Od tego momentu priorytetem dla piłkarzy Jaroty stała się obrona korzystnego rezultatu, tymczasem gospodarze zaczęli grać tak, jak powinni od pierwszego gwizdka. Mimo gry wysokim pressingiem zawodnicy prowadzeni przez Jarosława Pedryca nie potrafili doprowadzić do wyrównującego trafienia. W 53 minucie zakotłowało się w polu karnym, jednak futbolówka, po sporym zamieszaniu, nie wpadła do siatki. Niespełna kwadrans później Marcin Garuch wbiegł z piłką w pole karne i jeden z obrońców Jaroty powstrzymał go nieprzepisowo. Arbiter, ku zdumieniu kibiców, nie wskazał na „wapno”. Cztery minuty później Adam Kłak zmarnował bardzo dobre dośrodkowanie od Patryka Musiałowskiego. Pomocnik Miedzi znalazł się w doskonałej sytuacji, ale jego strzał okazał się niecelny.
Miedź rozegrała dziś jeden z najsłabszych meczy w tej rundzie. O dziwo, dokonał tego najmocniejszy skład jaki desygnować do gry może trener Jarosław Pedryc.
Bramki: Smarduch (47) – Gościniak (42), Manelski (45+1)
Miedź: Dżuldinow – Bakrac, Smarduch (77 Zagdański), Kotlarski, Żółtowski – Mikutel (46 Musiałowski), Kret (38 Kłak), Woźniak, Garuch – Ilków – Gołąb, Ochota.
Jarota: Hołubiec – Oczkowski, Garbarek, Piróg, Grzegorzewicz – Kieliba (53 Wiła), Idzikowski (31 Lisiecki), Manelski, Gościniak (75 Nieć) – Hercog, Stefaniak.
Sędzia: Tomasz Superczyński (KS Opole)
