Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Legnica
Czy zagadka zaginięcia Moniki zostanie kiedykolwiek wyjaśniona?

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Dobiega końca proces w słynnej legnickiej sprawie o uprowadzenie i sprzedanie dziecka. Oskarżony ojciec Moniki, Robert Bielawski usłyszy wyrok w najbliższy czwartek, 30 kwietnia.

Ta sprawa jest jedną z najbardziej zagadkowych historii, jaka wydarzyła się w Legnicy. 16 lipca 1994r. przed południem w pobliżu jednej z legnickich aptek przy ul. Złotoryjskiej ginie 2-letnie dziecko. Podejrzenie pada na ojca Moniki, Roberta Bielawskiego (oskarżony zgodził się na publikację danych - przyp.red.). Według ustaleń śledczych Bielawski miał sprzedać obcym ludziom swoją córeczkę. Miał dostać za to 20 milionów ówczesnych starych złotych. Podczas złożonych pierwszych zeznań w prokuraturze, ojciec przyznał się do uprowadzenia i sprzedania swego dziecka.

Ale potem zmieniał swoje zeznania przedstawiając całkowicie różne wersje całego zdarzenia. Przyznał, że zabrał dziecko spod apteki i wyjechał z córką do Czech, gdzie zginęła w wypadku samochodowym. Później z kolei twierdził, że dziecko oddał do adopcji zaprzyjaźnionym ludziom handlującym na legnickim targowisku. Innym razem mówił, że podczas spaceru Monika wypadła z wózka, uderzyła głową o ziemię i nie dawała znaków życia. W panice i strachu nie zawiózł jednak dziecka do szpitala. Przekonany, że Monika nie żyje, zakopał ciało w Lasku Złotoryjskim. Po wyjściu z aresztu, gdzie przebywał tymczasowo Bielawski ukrył się za granicą. Został zatrzymany w 1998r. na terenie Austrii.

Jego proces ruszył pod koniec września ubr. Prokuratura oskarża go o to, że 16 lipca 1994r. wbrew woli matki uprowadził i sprzedał 2-letnią wtedy własną córkę. Podczas procesu Bielawski trzymał się jednej wersji, że - 16 lipca 1994r. wraz z teściami pojawił się przy jednej z legnickich aptek, że wszyscy troje weszli do apteki, pozostawiając na zewnątrz wózek z 2-letnią wówczas Moniką. Dalej Robert Bielawski zeznał, że po chwili wyszedł na dwór i pożegnał się z teściami zostawiając im córkę. Tłumaczył się wyjazdem za granicę. Od tego czasu już nigdy więcej Moniki nie widział.

Inną wersję przedstawiła przed sądem babcia Moniki, Julia Markowska, według której podczas gdy wraz z mężem kupowała leki w aptece, czekający na zewnątrz Bielawski zniknął wraz z Moniką. Babka Moniki jest przekonana, że jedynym człowiekiem, który zna całą prawdę o losie swojej wnuczki jest Robert Bielawski. Bo jej zdaniem - to ojciec uprowadził, a następnie sprzedał swoje dziecko.

Przed sądem zeznawali także Maria Kolankiewicz, dyrektorka Domu Dziecka w Warszawie. Jesienią 1994r. matka Moniki oglądała w telewizji program o tej placówce i wówczas wydawało jej się, że widziała na ekranie dziecko podobne do Moniki. Ówczesna dyrektorka Domu Dziecka zaprzeczyła, że była to Monika Bielawska. Zeznawał również Zbigniew Prokop, policjant, który zajmował się tą sprawą. Wspominał o tym, jak Robert Bielawski składał różne wersje zdarzeń, m.in. o tym, że Monika zginęła w wypadku samochodowym, że oddał dziecko na wychowanie przypadkowo poznanym obcym ludziom, innym razem, że podczas spaceru dziecko nagle wypadło z wózka i zginęło, a ciało zakopał. Prokop wyznał przed sądem, że najbardziej prawdopodobną wersją w tej sprawie jest, że oskarżony porwał i sprzedał swoje dziecko.

Dziś przed Sądem Okręgowym odbyła się ostatnia przed wyrokiem sesja. Świadek Wioletta K., znajoma Roberta Bielawskiego i matki Moniki, Magdaleny, została doprowadzona przez policję na salę rozpraw, bo nie stawiła się o wyznaczonej porze. Przed sądem tłumaczyła, że o dzisiejszym terminie... zapomniała. Wioletta K. plątała się w swoich zeznaniach. Najpierw nie pamiętała, by w dniu zaginięcia dziecka spotkała się z matką Moniki, potem twierdziła, że jednak tego dnia widziała się z Magdaleną Bielawską, ale nie bardzo wiedziała, czy było to rano, czy wieczorem. Sąd zdecydował o konfrontacji świadka z Bielawską, której efektem było ustalenie jednej wersji - Bielawska rano przyszła do Wioletty K. Później dowiedziała się o zaginięciu córki i wieczorem znów spotkała się z koleżanką.

Podczas mowy końcowej, prokurator Małgorzata Niemyska - Lewicka podkreśliła, że w jej ocenie, jedyną najbardziej prawdopodobną wersją zdarzeń jest uprowadzenie i sprzedanie własnego dziecka przez Roberta Bielawskiego. Świadczą o tym zeznania świadków.

- Pozostałe wersje o adopcji dziecka, upadku z wózka, zakopaniu ciała w Lasku Złotoryjskim i śmierci Moniki w wypadku samochodowym są niewiarygodne i mało realne, a głoszone jedynie w celu zatajenia prawdziwego obrazu przestępstwa. Działania oskarżonego były świadome i zaplanowane w szczegółach. Dlatego wnoszę o uznanie Roberta Bielawskiego winnym uprowadzenia i sprzedaży własnego dziecka i skazanie na 15 lat pozbawienia wolności. Wnoszę również o utratę praw publicznych na sześć lat - powiedziała na koniec prokurator Niemyska - Lewicka.

Obrońca z urzędu, mecenas Marek Czuba, przypomniał natomiast, że cały materiał dowodowy opiera się na domysłach i spekulacjach.

- Materiał dowodowy jest w powijakach. Organy ścigania popełniły wiele błędów w toku prowadzonego śledztwa. Dziś fakty są takie, że nikt nie wie, co stało się z Moniką. Nikt nie wie, czy żyje, a jeśli tak, gdzie się obecnie znajduje. Chłodna logika nakazuje myśleć, że ojciec dziecka nie powiedział sądowi wszystkiego. Ale także matka Moniki wydaje się, że wie o wiele więcej, niż zeznała w sądzie. Zeznania Julii Markowskiej są mało wiarygodne, bo matka pani Bielawskiej oskarża wszystkich o porwanie jej wnuczki. Zdaję sobie sprawę, że prokuratura napotkała na trudności w ustaleniu stanu faktycznego całego zdarzenia. Ale nie możemy skazywać kogoś opierając się tylko i wyłącznie na domysłach. Robert Bielawski już dawno został skazany przez opinię publiczną. Nie ma wystarczających dowodów jego winy, dlatego wnoszę o całkowite uniewinnienie oskarżonego od stawianych mu zarzutów - mówił mecenas Marek Czuba.

Wyrok sądu poznamy w samo południe, 30 kwietnia.


tom



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Sobota 20 kwietnia 2024
Imieniny
Agnieszki, Amalii, Czecha

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl