Dzisiejsze ogłoszenie wyroku spotkało się z ogromnym zainteresowaniem lokalnych mediów. Nic dziwnego, bo cała sprawa jest niezwykle tajemnicza i do dziś niewyjaśniona. W lipcu 1994r. Robert Bielawski uprowadził swoją 2-letnią wówczas córkę Monikę, by sprzedać ją przygodnie poznanym ludziom. Choć Bielawski podawał różne wersje tamtego zdarzenia, prokuratura nie miała najmniejszej wątpliwości, że tak właśnie się stało.
Po porwaniu Bielawski zbiegł z kraju. Odnaleziono go cztery lata później na terenie Austrii. Na rozpoczęcie procesu czekał w areszcie. Po upływie tymczasowego zatrzymania, Bielawski wyszedł na wolność i ponownie uciekł z Polski. Organy ścigania wysłały za nim międzynarodowy list gończy. Po kilku latach sam zgłosił się na policję, a sąd wydał mu żelazny list gwarantujący mu pozostanie na wolności i odpowiadanie przed sądem z wolnej stopy.
Proces oskarżonego ojca, o uprowadzenie i sprzedaż własnego dziecka, ruszył w ubr. Prokuratura zażądała dla Bielawskiego 15 lat pozbawienia wolności i dziś Sąd Okręgowy podzielił wniosek prokuratury. Wyrok nie jest prawomocny.
Szczegóły wyroku i jego uzasadnienia wygłoszonego przez sędziego Wojciecha Michalskiego oraz opinie prokuratury i komentarze matki Moniki, Magdaleny Bielawskiej - Pawlak i babki Julii Markowskiej zaprezentujemy w najbliższym wydaniu Expressu Legnickiego i w kolejnym naszym serwisie.
Skazany dziś ojciec Moniki zgodził się na prezentowanie jego danych osobowych i wizerunku.