O likwidacji jednostki wojskowej w ponad 100-tysięcznym mieście mówiło się od dawna. Zaczęło się od tajnego dokumentu Dowództwa Wojsk Lądowych pt: "Przedsięwzięcia organizacyjno - dyslokacyjne w wojskach lądowych planowane do realizacji w 2007 roku". W załączniku ph: "Rozformowanie" wśród wielu jednostek w kraju, niestety znalazła się i legnicka. Kiedy o planach naczelnego dowództwa sił lądowych zrobiło się w Legnicy głośno, swój protest przeciwko tym zamierzeniom wystosowali m.in. prezydent miasta Tadeusz Krzakowski i Jerzy Szmajdziński, poseł SLD, były minister obrony narodowej w rządzie Leszka Millera. Ale rzecznik prasowa DWL, mjr Małgorzata Ossolińska uspokajała.
Kilka miesięcy temu w lasach pod Raszówką grupa miłośników Air Softu bawiła się w wojnę.
"To, co ukazało się w dokumencie, jest zarysem działań, które mogą, lecz nie muszą być wdrożone w życie. Dokument ma bowiem charakter wstępnego opracowania, dlatego nie możemy spekulować, że dana jednostka, w tym przypadku legnicka, przewidziana jest do likwidacji. Dokument nie powoduje wiążących skutków formalno - prawnych", mówiła wówczas pani rzecznik. W podobnym tonie wypowiedziało się biuro rzecznika szefa MON-u. Po miesiącu sytuacja diametralnie się zmieniła. Minister obrony narodowej, Radosław Sikorski, podjął ostateczną decyzję o rozwiązaniu legnickiej formacji, a 8 czerwca koszary opuszczą ostatni żołnierze.
Kilka miesięcy temu w lasach pod Raszówką grupa miłośników Air Softu bawiła się w wojnę.
Poseł Szmajdziński, któremu losy jednostki nie są obojętne, pytał ministra o powody takiej decyzji. Co przemawia za tym, aby z kilku jednostek tego samego typu decyzja rozformowania dotyczyła Legnicy, a nie innego garnizonu? Czy samorząd legnicki będzie mógł skorzystać z pierwokupu nieruchomości po jednostce? Jakie są możliwości wykorzystania kadry legnickiej jednostki?, pytał ministra poseł Sojuszu. Szef resortu odpowiedział, że za rozformowaniem jednostki przemawiał przestarzały sprzęt rosyjskiej produkcji oraz konieczność koncentracji wojsk do walki elektronicznej. Batalion do walki elektronicznej istnieje także w Grudziądzu.
Zarówno tamten, jak i legnicki, przeznaczone są do zabezpieczenia działań bojowych zmechanizowanych korpusów. Po zlikwidowaniu takiego korpusu w Bydgoszczy, minister Sikorski uznał, że utrzymywanie dwóch jednostek w kraju o podobnej strukturze jest nieekonomiczne i niepotrzebne. Garnizon w Grudziądzu w pełni bowiem zaspokaja bowiem potrzeby wojska, a poza tym jednostka ta jest lepiej wyposażona od legnickiej. W batalion w Grudziądzu wpompowano duże pieniądze na modernizację infrastruktury i zakup nowoczesnego sprzętu specjalistycznego. „Chcę zapewnić, że wszystkie zmiany skutkujące rozformowaniem jednostek wojskowych poddawane są wszechstronnej analizie, uwzględniając potrzeby bezpieczeństwa państwa oraz koszty ich realizacji. Liczę na zrozumiałość nieodzowności podejmowanych działań reformujących Siły Zbrojne RP”, napisał w imieniu ministra Sikorskiego, podsekretarz stanu w MON, Bogusław Winid.
Kilka miesięcy temu w lasach pod Raszówką grupa miłośników Air Softu bawiła się w wojnę.
Dziś rodzi się pytanie, co dalej pocznie ponad 250-osobowej kadra wojskowych oraz cywili służących i zatrudnionych w legnickim batalionie. Jaka czeka ich przyszłość? Minister Sikorski zapewnił, że część wojskowych może dostać rozkaz przeniesienia do innych jednostek rozpoznania i walki elektronicznej wojsk lądowych. Niektórzy żołnierze nie zdecydują się raczej na Grudziądz ze względu na dużą odległość od domu. W Legnicy mają rodziny, bliskich i znajomych. Być może pójdą służyć do jednostki w Świętoszowie, w województwie lubuskim.
Kilka miesięcy temu w lasach pod Raszówką grupa miłośników Air Softu bawiła się w wojnę.