36-letni mężczyzna poszukiwany był od 2004r. przez kilka sądów i prokuratur w całym kraju za wcześniej popełniane przestępstwa. Chcąc uniknąć odpowiedzialności karnej, wymyślił sobie, że, gdzie jak gdzie, ale w cyrku to go nikt nie znajdzie. Zatrudnił się więc jako opiekun słoni. Poszukiwany wpadł w Legnicy i to zupełnie przypadkowo.
- Wczoraj uwagę naszych dzielnicowych zwróciło rozstawione w centrum miasta ogrodzenie, z którego powstawał wybieg dla słoni. Funkcjonariusze zainteresowali się tym, że jak na tak duże i silne zwierzęta, ogrodzenie było raczej wątłej konstrukcji - relacjonuje nadkom. Sławomir Masojć, oficer prasowy legnickiej policji.
Opiekun zwierząt wyjaśniał zaniepokojonym policjantom, że siatka jest podpięta do tzw. "elektrycznego pastucha" pod napięciem, które odstrasza słonie. Napięcie prądu nie jest niebezpieczne dla zwierząt, tyle tylko, że "elektryczny pastuch" działa w dwie strony. Na porażenie prądu byli narażeni przechodzący obok ogrodzenia ludzie.
- W związku z tym funkcjonariusze polecili mężczyźnie umieszczenie tablic ostrzegawczych, by nikomu z odwiedzających cyrk, nie stała się krzywda. Czujni dzielnicowi poprosili również opiekuna o okazanie dokumentu tożsamości, by sprawdzić jego dane w policyjnym systemie informatycznym - kontynuuje dalej nadkom. Masojć.
I tu miłe zaskoczenie. Okazało się bowiem, że 36-latek od pięciu lat poszukiwany jest przez sądy i prokuratury w całym kraju za liczne czyny karalne, m.in. oszustwa, włamania, fałszowanie dokumentów, posługiwanie się dokumentem innej osoby. Mężczyzna nie miał stałego miejsca zamieszkania. Teraz jego "domem" stał się Zakład Karny we Wrocławiu.