Nad ranem 27 maja jeden z najpopularniejszych legnickich klubów stanął w płomieniach. Na szczęście firma monitorująca obiekt szybko wezwała na miejsce Straż Pożarną. Straty szacuje się na ok. 15 tysięcy złotych.
Ok. godz. 3.30 w nocy ogniem zajął się śmietnik na co dzień stojący w znacznej odległości od drzwi wejściowych pubu. Tej nocy został przysunięty pod ścianę klubu, ogień przeniósł się więc na drzwi. Właścicielka lokalu stroniła od wydania oficjalnych sądów, domyśla się jednak, że pożar był wynikiem podpalenia.
-Na temat podejrzeń odnośnie sprawców pożaru nie chcę dyskutować – ucina właścicielka A2.
Jak mówi Leszek Gławęda, rzecznik prasowy legnickiej Straży Pożarnej, pożar wykryli pracownicy firmy monitorującej obiekt.
-To dzięki nim klub został uratowany. Firma monitorująca lokal wezwała nas na miejsce bardzo szybko, zadziałał alarm i pożar trwał tak naprawdę bardzo krótko – tłumaczy Leszek Gławęda.
Strażaków wezwano na ul. Reymonta o godz. 03:37. Docelowo pożarem klubu zająć miały się dwie jednostki, jednak po przybyciu na miejsce pierwszej z nich, podjęto decyzję o nie wzywaniu drugiej.
-Strażacy, którzy znaleźli się na miejscu jako pierwsi dokonali oceny sytuacji. Palił się kubeł na śmieci oraz drzwi lokalu, które otworzyli narzędziami. Po sprawdzeniu wnętrza budynku okazało się, że środek nie płonie, choć dym i wysoka temperatura dokonały tam zniszczeń – relacjonuje rzecznik legnickiej Straży Pożarnej.
Straty jakie spowodował pożar oceniono wstępnie na 15 tysięcy złotych. Legniccy policjanci w dalszym ciągu prowadzą dochodzenie mające wykazać czy zdarzenie było dziełem podpalaczy.