Paweł B., Marek K. i Wiesław P. nie stronili od kieliszka. Często urządzali sobie libacje alkoholowe. Pod koniec listopada ubr. cała trójka wspólnie biesiadowała w mieszkaniu 47-letniego Wiesława. Pić zaczęli wcześnie, bo już od godz. ósmej rano. Zamiast wódki czy wina, pili rozrobiony z wodą denaturat. W czasie dnia kilkakrotnie wychodzili z domu, gdzie od przypadkowo spotkanych osób zbierali pieniądze na zakup kolejnych butelek denaturatu. Potem wracali do mieszkania i pili dalej.
Mijały kolejne godziny libacji. Po wypiciu kolejnej butelki denaturatu, 35-letni Paweł B. nagle wpadł w szał. Złapał leżący na stole nóż i bez żadnego powodu rzucił się na Wiesława P. Ranił go w rękę i klatkę piersiową. Napadnięty bronił się jak mógł. W trakcie szarpaniny udało mu się uciec z mieszkania. Ale rozjuszony mężczyzna znalazł sobie inną ofiarę. Teraz zaatakował drugiego z kompanów. 47-letni Marek K. dostał nożem w szyję. Mężczyzna wykrwawił się na śmierć. Policję wezwał Wiesław P., któremu szczęśliwie udało się uciec przed nożownikiem.
Przed prokuraturą Paweł B. nie przyznał się do zabójstwa. Wyjaśnił, że z tamtego zdarzenia niewiele pamięta. Teraz stanie przed legnickim Sądem Okręgowym. Za zabójstwo grozi mu nawet kara dożywotniego więzienia.