Poprzedni rekord, który został pobity w roku 2007, wynosił 20 tysięcy widzów. Legniczanie tłumnie stawili się wtedy w Parku Miejskim, aby wysłuchać koncert Stachurskyego. Warto również zauważyć, że przed dwoma laty dopisywała pogoda. Zdecydowanie inaczej było tym razem.
-Wiecie czego brakuje dziś na lotnisku? - zgromadzonych pod sceną w piątkowe popołudnie pytał prowadzący koncerty Szczepan Knap. - Stoiska z kaloszami! - podsumował konferansjer, który wśród publiczności wypatrzył nawet panie... w szpilkach.
Musiał to być zabawny obrazek. Chyba nikt nie spodziewał się bowiem, że na kilka dni przed planowaną długo imprezą padający deszcz zmieni trawiaste tereny lotniska w istne grzęzawisko. Nawet najmniej rozgarnięte panie w sobotę zjawiły się więc pod sceną w obuwiu dającym większy komfort niż buty na obcasach.
-Od początku borykaliśmy się z problemami wynikającymi z panującej pogody. Mieliśmy problemy m.in. z ustawieniem sceny na podmokłym terenie. Ostateczną alternatywą było odwołanie imprezy, ale takie posunięcie byłoby nieporozumieniem, co potwierdziła frekwencja – opisuje dyrektor Legnickiego Centrum Kultury, Grzegorz Szczepaniak.
Z danych przekazanych przez LCK wynika, że już w piątek, a więc pierwszego dnia, na koncercie grupy Kombii zjawiło się ok. 15 tysięcy osób. Sobotnie występy Kalwi & Remi obejrzało ok. 12 tysięcy legniczan. Absolultny rekord oglądalności odnotowano ostatniego dnia, kiedy na scenie pojawili się muzycy Feel.
Dni Legnicy 2009 były pionierskie pod wieloma względami. Największą nowością był jednak chyba fakt, że impreza po raz pierwszy odbywała się na lotnisku. Głosy zarówno zwolenników, jak i przeciwników tego pomysłu słychać było praktycznie od dnia, w którym decyzja ta podana została do wiadomości publicznej. Liczba w jakiej legniczanie stawili się na obchodach Dni Legnicy okazała się najlepszym komentarzem do zmian, które wprowadzili w życie organizatorzy. Jedyną niewygodę stanowiły warunki pogodowe.
-Błoto byłoby wszędzie, bez względu na miejsce, w którym zorganizowalibyśmy imprezę. Dzięki przeniesieniu jej na tereny lotniska, to miejsce ożyło. Wcześniej był to wielki kawałek miasta, na którym praktycznie nic się nie działo. Jest szansa, że to się zmieni choćby raz do roku – tłumaczy Grzegorz Szczepaniak.
Zmiana lokalizacji dla organizatorów imprezy oznaczała również wiele nowych wyzwań. Jak wyjawia dyrektor Legnickiego Centrum Kultury, lotnisko jeszcze niejednokrotnie służyć będzie za miejsce imprezy masowej.
-Mimo wysokich kosztów organizacyjnych, lotnisko jest najlepszym miejscem na tego typu imprezy w Legnicy. W przyszłości z pewnością będziemy chcieli zainteresować mieszkańców kolejnym przedsięwzięciem – zapowiada dyrektor LCK. - Praktycznie na każdym kroku coś nas zaskakiwało, ale dziś jesteśmy mądrzejsi o wiele doświadczeń – dodaje Grzegorz Szczepaniak.
Przyszłoroczne obchody Dni Legnicy odbędą się także na lotnisku. Zwolennikom parkowych imprez pozostaje jedynie wspominać ubiegłoroczne edycje i oswoić się z nowym miejscem.
Czy do udziału w Dniach Legnicy 2010 potrzebne będą kalosze? Czas pokaże. Z pewnością nie zabraknie jednak atrakcji.