Sprawcy musieli obserwować swoją potencjalną ofiarę. Mężczyzna miał przy sobie sporo gotówki, bo dopiero co wypłacił pieniądze z banku, by uregulować płatności swojej firmy. Na ulicy został zaczepiony przez człowieka mówiącego z charakterystycznym wschodnim akcentem, który przedstawił się jako turysta z Ukrainy prosząc o pomoc w zbyciu złotych monet.
- O pomoc Ukrainiec poprosił także kolejnego przechodnia w wieku około 30 lat, który stwierdził, że bardzo chętnie kupi monety, ponieważ zna się na nich i wie, ile one mogą kosztować. Na oczach pokrzywdzonego 30-latek zapłacił za jedną monetę 1500 złotych i poszedł do lombardu wycenić jej wartość. Po powrocie powiedział, że można za nią dostać prawie dwa i pół tysiąca, wobec czego kupuje wszystkie monety jakie gość zza wschodniej granicy posiada. Tyle tylko, że nie posiada przy sobie aż tylu pieniędzy.
Pokrzywdzony zaoferował swoje 10 tysięcy w zamian za kilka monet - relacjonuje przebieg zdarzenia nadkom. Sławomir Masojć, oficer prasowy legnickiej policji.
Przekonany o zarobieniu niezłej kasy, mężczyzna poszedł spieniężyć monety do wspomnianego lombardu. Jakież było jego zdziwienie, gdy okazało się, że w tym miejscu lombardu zwyczajnie nie ma. Zniknęli również Ukrainiec i 30-letni "kupiec" monet. Rzekome złote monety okazały się być drobnymi monetami angielskimi.
- Wszelkie „okazje” i „dobre interesy” zawierane na ulicy z nieznajomymi osobami, często podającymi się za obcokrajowców, niestety kończą się, jak w tym przypadku, utratą sporych sum pieniędzy - podsumowuje nadkom. Masojć.
Dlatego nie bądźmy tak łatwowierni. Nie wierzmy atrakcyjnym ofertom sprzedawanym przez przygodnie poznanych ludzi. Bo możemy stracić nawet całe swoje oszczędności.