Do zdarzenia doszło 27 stycznia br. 50-letni Jan T. obywatel Słowacji, dzień wcześniej wypił kilka piw i kilka setek wódki. Nazajutrz rano, wiedząc, że tego dnia czeka go długa podróż za kółkiem, wypił na kaca kolejne dwa piwa. Pierwotnie miał wyjechać późnym wieczorem, ale dostał telefon od swojego szefa, że musi wyjechać natychmiast. Słowak nie przyznał się, że ma w sobie promile. W podróż zabrał swego zmiennika.
W takim stanie około godz. 11. ruszył wielotonowym tirem w podróż autostradą A4. Kilka godzin później na 89. kilometrze, Słowak podczas wyprzedzania innego pojazdu, zrobił gwałtowny skręt, by nie uderzyć w jadącą przed nim ciężarówkę. Manewr okazał się tragiczny. Słowacki kierowca stracił panowanie nad kierownicą. Tir uderzył w barierę energochłonną oddzielającą jezdnie. Wskutek uderzenia pojazd przełamał się i po zniszczeniu siedemdziesięciometrowego fragmentu bariery, zatrzymał, blokując częściowo lewe pasy ruchu w kierunku Wrocławia i Olszyny.
Zarówno kierowca, jak i pasażer byli pijani. Jan T. miał w sobie 1,86 promila. Legnicka prokuratura postawiła mu zarzut "sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym". Kierowca przyznał się do winy i złożył obszerne wyjaśnienia. Teraz grozi mu kara od 9 miesięcy do 12 lat pozbawienia wolności. Zarzuty postawiono też jego zmiennikowi. Miroslav S. został oskarżony o dopuszczenie nietrzeźwego Jana T. do prowadzenia samochodu. Za to grozi mu kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do dwóch lat.