




To był moment. W jednej chwili zerwał się porywisty wiatr, niebo nad Legnicą zrobiło się czarne. Wiatr rwał drzewa z korzeniami. W legnickim parku żywioł dokonał prawdziwego spustoszenia. Drzewa łamały się jak zapałki. Kilkadziesiąt minut intensywnego deszczu zrobiło swoje. Ulicami miasta nie da się przejechać.
Centrum Legnicy jest sparaliżowane. Kierowcy stoją w gigantycznych korkach, na wielu skrzyżowaniach nie działa sygnalizacja świetlna. W wielu miejscach na jezdni leżą powalone drzewa. Całkowicie zablokowany jest wyjazd z Legnicy w kierunku Lubina. Droga w stronę Rzeszotar zawalona jest gałęziami i drzewami. Legniccy strażacy nie nadążają z przyjmowaniem zgłoszeń od mieszkańców miasta o zalanych piwnicach, podtopionych domach i powalonych drzewach. Uszkodzonych zostało co najmniej kilkanaście samochodów.
- Na bieżąco usuwamy skutki nawałnicy, głównie powalone drzewa na jezdni. Ale zgłoszeń jest naprawdę bardzo dużo. To będzie pracowita noc - powiedzieli nam na miejscu legniccy strażacy biorący udział w akcj.
Nieprzejezdna jest ulica Czarnieckiego. Na jezdni wszędzie leżą kawałki dachówek i cegieł. Prawdziwe spustoszenie nawałnica zrobiła na legnickim cmentarzu komunalnym. Na grobach leżą ścięte przez wiatr drzewa i gałęzie. W wielu częściach miasta nie ma prądu. Ludzie nie mogą się nigdzie dodzwonić, bo padła sieć telefonii komórkowej. Na razie nie mamy informacji, czy wskutek nawałnicy ucierpiał któryś z mieszkańców Legnicy.
Nawałnica przetoczyła się nie tylko przez Legnicę. W Jaworze wiatr wyrwał cały dach krytego basenu. W Lubinie i Polkowicach wiele dróg jest nieprzejezdnych. Cały czas strażacy usuwają skutki nawałnicy. Miejsca akcji zabezpieczają policjanci.