Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Legnica
W kitlu pod ostrzałem

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Wojskowy lekarz w stanie spoczynku, Jerzy Peszko ze Złotoryi, został wyniesiony przez ministra obrony narodowej do stopnia pułkownika. Awans dla tego skromnego żołnierza jest całkowicie zasłużony.

Z narażeniem życia i wbrew woli swojej małżonki, przez ponad pięć miesięcy był w ogarniętej wojnie irackiej Karbali, gdzie leczył rannych kolegów.

Jerzy Peszko ma dziś 77 lat, ale wygląda na dużo młodszego mężczyznę. Przyglądając się jego sylwetce i rozmawiając z nim, ktoś mógłby odnieść wrażenie, że ten starszy pan, będąc na emeryturze, aktywnie spędza każdy wolny dzień. Że żyje bezstresowo, nie przejmuje się błahostkami, nie martwi się na zapas. Ale pierwsze wrażenia mogą być złudne, bo kto by przypuszczał, że facet, który powinien cieszyć się jesienią życia, woli spać na materacu w wojskowym namiocie pod kanonadą świszczących kul.

Pan Jerzy przez ponad 40 lat pracował w szpitalu w Złotoryi. Był tam ordynatorem oddziału chirurgicznego. Wraz z nim pracowała i nadal pracuje jego małżonka, Danuta. Gdy w sierpniu 2004r. oznajmił jej, że zamierza wylecieć do Iraku, o mało nie zemdlała.

- Nie chciałam w ogóle słyszeć o jakimkolwiek wyjeździe, a już na pewno nie tam, gdzie trwa wojna, gdzie giną ludzie. Błagałam, żeby nie jechał, ale moje prośby na niewiele się zdały. W ogóle się nie zgodziłam, ale mąż pewne decyzje podejmuje niezależnie od mojego błogosławieństwa - wspomina pani Danuta.

Gdy nasz bohater zgłosił akces do misji pokojowej w Karbali w Iraku, musiał oczywiście przejść żmudne i szczegółowe badania lekarskie.

- Po cichu liczyłam, że na tych badaniach odpadnie, bo przecież wiek już nie ten, sił już coraz mniej. Pech chciał, że wszystkie badania przeszedł idealnie - dodaje z uśmiechem małżonka pana Jerzego.

Gdy ze zdrowiem podpułkownika Peszki było wszystko w porządku, mógł już pakować walizki i czekać na termin wylotu. Atutem emerytowanego lekarza jest doskonała znajomość kilku języków i ogromne doświadczenie jako chirurg. Nasz bohater nie musiał jednak długo czekać na wyjazd do kraju ogarniętego wojną.

Awansowany na pułkownika Jerzy Peszko nie krył radości i wzruszenia

- Okazało się, że w miejscu, w którym stacjonował polski kontyngent, jeden z lekarzy został postrzelony, drugi natomiast poważnie zachorował. Potrzeba chwili przyspieszyła mój wyjazd do Iraku - mówi Jerzy Peszko. 15 września 2004r. złotoryjski lekarz już siedział z kilkudziesięcioma polskimi żołnierzami w samolocie lecącym do Karbali. Przez cały czas pobytu, żona Danuta nie mogła znaleźć sobie miejsca.

- Lekarstwem, by choć na chwilę zapomnieć o tym, co się tam dzieje, była praca, praca i jeszcze raz praca. Co drugi, trzeci dzień, celowo brałam dyżury. Ale to nie jest takie proste. Płaczu było bardzo dużo - nie ukrywa pani Danuta.

Małżonkowie mieli praktycznie przez cały czas ze sobą kontakt telefoniczny. Dzwonili do siebie na wzajem kilka razy dziennie.

- Najgorsze były święta Bożego Narodzenia. W naszym długoletnim pożyciu małżeńskim były to pierwsze święta, których nie spędziliśmy razem. To był bardzo przygnębiający moment. Oczywiście przez całe święta pracowałam w szpitalu. Tak samo w sylwestra i w Nowy Rok - kontynuuje małżonka pana Jerzego.

Cały i zdrowy podpułkownik Jerzy Peszko wrócił do rodzinnej Złotoryi 18 lutego 2005r. Wśród licznych pamiątek przywiezionych z Iraku jedna ma szczególne znaczenie. To kula, która przeszyła namiot, w którym spali nasi oficerowie. Gdyby w tym czasie pan Jerzy jeszcze nie spał, niewiadomo, jakby to mogło się skończyć.

9 listopada ubr. minister obrony narodowej, Radek Sikorski, specjalnym rozkazem awansował naszego bohatera na stopień pułkownika. Uroczystość przyznania dodatkowej gwiazdki odbyła się w legnickiej siedzibie Wojskowej Komendy Uzupełnień.

- Drugi raz bym się na pewno nie zgodziła. Ale znając męża, nie wahałby się minuty dłużej i jeżeli zaistniałaby taka potrzeba, wróciłby tam i z narażeniem własnego życia pomagałby innym - kończy pani Danuta.


red.



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 19 kwietnia 2024
Imieniny
Alfa, Leonii, Tytusa

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl