-W pierwszej połowie mieliśmy sporo pecha. Po naszej akcji piłka trafiła w słupek, a za chwilę straciliśmy gola. Z kolei w drugiej części spotkania Czarni nie wytrzymali kondycyjnie tempa gry, my mieliśmy sporo sytuacji jednak zabrakło skuteczności. Stworzyliśmy najwięcej akcji podbramkowych ze wszystkich meczów rozegranych u siebie w tym sezonie, pretensje powinniśmy więc mieć tylko do samych siebie – komentował tuż po końcowym gwizdku opiekun legnickiej drużyny.
Zdaniem wielu kibiców obserwujących wczorajsze spotkanie, jedną z kluczowych dla ostatecznego wyniku akcji była ta, którą legniczanie przeprowadzili w 64 minucie. Po znakomitym podaniu Marcina Ogórka, Piotr Burski pędził na bramkę Czarnych, jednak w ostatnim momencie jeden z obrońców gości nieprzepisowo przerwał rajd napastnika "Miedizanki". Krakowski arbiter Grzegorz Jabłoński był zbyt powściągliwy w tej sytuacji i zamiast podyktowania rzutu karnego, nakazał kontynuowanie gry. O dziwo, do faulu przyznał się nawet sam obrońca drużyny przyjezdnej.
-Nie lubię zwalać winy na sędziów, ale dziś powinniśmy zobaczyć ewidentną czerwoną kartkę. Nie chcę, żeby arbitrowie pomagali nam poprzez swoje decyzje, ale żeby gwizdali obiektywnie – uciął wyraźnie niezadowolony Janusz Kudyba.