Było to już drugie podejście legnickich radnych w sprawie rządowych planów prywatyzacji największego na Dolnym Śląsku pracodawcy. Na początku września, grupa radnych PO storpedowała głosowanie nad wprowadzeniem do porządku sesji apelu w sprawie zaniechania prywatyzacji KGHM. Za wpisaniem punktu do porządku sesji głosowało wówczas jedenastu radnych, przeciwko było ośmiu radnych. By projekt mógł znaleźć się w porządku obrad potrzebnych było 13 głosów.
- Nie jesteśmy "za" prywatyzacją Polskiej Miedzi. Chcę to jasno powiedzieć. Ale taka forma protestu nie leży w kompetencjach rady - tłumaczył wtedy powody głosowania radnych PO, jeden z jej liderów Robert Kropiwnicki.
- To antydemokratyczne zachowanie. Brak dyskusji w bardzo ważnej dla całego regionu sprawie, gdzie ważą się losy największego pracodawcy jest co najmniej dziwne i niezrozumiałe. Jeśli Polska Miedź zostanie sprywatyzowana, pierwszym skutkiem będzie zamknięcie Huty Miedzi Legnica. Liczę, że legniccy radni jeszcze pomyślą nad wspólnym apelem lokalnych samorządów - komentował na gorąco senator Prawa i Sprawiedliwości, Witold Lech Idczak.
Dziś legnicki senator PiS, ponowił swój apel do radnych.
- Zachęcam was, by głos samorządu Legnicy, mojego rodzinnego miasta, miał dziś miejsce. Prywatyzacja Polskiej Miedzi jest próbą wyprzedaży kury znoszącej złote jaja. Jeśli do tego dojdzie, będziemy mieć do czynienia z ryzykownym przejęciem spółki za niewielkie pieniądze. Zachęcam do podjęcia apelu zaniechania prywatyzacji KGHM. Mówię do was, jako legniczanin i senator wywodzący się z tego okręgu - apelował Witold Lech Idczak.
Ale senator PiS nie był jednym politykiem, który dziś zjawił się na obradach sesji. Poseł Platformy Obywatelskiej, Janusz Mikulicz, próbował bronić pomysłu rządzącej ekipy wobec Polskiej Miedzi.
- Wbrew temu co powszechnie się mówi, nie dokona się grabież KGHM. Ja też jestem za tym, by nie sprzedawać Polskiej Miedzi. Byłoby pewną głupotą wyprzedania całości akcji i pozbycia się pakietu kontrolnego - mówił poseł PO, Janusz Mikulicz.
Szef Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego i jednocześnie poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Ryszard Zbrzyzny z Lubina, roztoczył przed radnymi wizję tego, co może się stać.
- Pierwsza próba sprzedaży Polskiej Miedzi została podjęta w 1992 roku. Wtedy 51 procent akcji miało być sprzedanych za 400 milionów dolarów. Wówczas o pomysłach wyprzedaży KGHM mówili politycy ówczesnego Kongresu Liberalno - Demokratycznego. Jak widać, koło historii się zatoczyło, bo dziś ci sami politycy, ci sami liberałowie z Donaldem Tuskiem na czele chcą tego samego, co przed laty. Istnieje realne zagrożenie wrogiego przejęcia kontroli nad KGHM. Prywatyzacja Polskiej Miedzi to nie sprzedaż kopalni ale przejęcie kontroli nad wielkim złożem rud miedzi, którego eksploatacja przewidziana jest do 2054 roku. Do tego roku KGHM będzie spokojnie funkcjonował. Wskazując kryzys i szukanie pieniędzy do budżetu jako przyczynę prywatyzacji Polskiej Miedzi jest czystą demagogią. Liczę, że legniccy radni wzniosą się ponad podziałami politycznymi i przyjmą ten apel - mówił poseł SLD, Ryszard Zbrzyzny.
Do radnych przemawiał również Bogdan Orłowski, szef Zarządu Regionu Zagłębie Miedziowe NSZZ Solidarność, który przywołał tragiczne losy górnictwa w Wałbrzychu.
- Pamiętam, jako pracownik Przedsiębiorstwa Budowy Kopalń, widziałem nowy szyb Kopernik o głębokości tysiąca metrów. Nowy szyb został zasypany z dnia na dzień po tym, gdy padło górnictwo w okręgu wałbrzyskim. Podobnie może być z Polską Miedzią. Dla ćwierć miliona mieszkańców Zagłębia Miedziowego, dla pracowników Polskiej Miedzi i ich rodzin to będzie śmierć. Nie ruszajmy tego, co przynosi złote jaja, nie ruszajmy dobra narodowego - głosił z mównicy przewodniczący Solidarności, Bogdan Orłowski.
Na dzisiejszej sesji gościł jeszcze szef miedziowej "Solidarności", Józef Czyczerski. Gdy rozpoczęło się głosowanie nad apelem, na sali obrad nie było tylko posła PO, Janusza Mikulicza. Za przyjęciem apelu w sprawie zaniechania prywatyzacji KGHM głosowało 14 radnych, przeciwko było czterech, dwóch wstrzymało się od głosu.