Sprawa dyrektora legnickiego ośrodka pomocy społecznej wstrząsnęła miastem i zbulwersowała opinię publiczną. Andrzej K. został zatrzymany w kwietniu br. pod zarzutem przyjęcia korzyści majątkowej w wysokości 10 tys. zł. Wtedy była to policyjna prowokacja. Ale były dyrektor MOPS po raz pierwszy przyjął łapówkę, także 10 tys. zł, w grudniu ubr. od lokalnego przedsiębiorcy. Wobec tego biznesmena, który wręczył dyrektorowi łapówkę, prokuratura zastosowała tzw. klauzulę bezkarności, co oznacza ni mniej, ni więcej, że przedsiębiorca nie odpowie za próbę przekupstwa. A pamiętajmy, że w świetle obowiązującego prawa, karnie odpowiada ten, kto wręcza i ten, kto przyjmuje łapówkę.
Dziś do legnickiego Sądu Rejonowego wpłynął akt oskarżenia przeciwko byłemu dyrektorowi MOPS-u.
- Andrzejowi K. postawiono dwa zarzuty, przyjęcia korzyści majątkowej i przekroczenia swoich uprawnień. Pierwszy z nich dotyczy przyjęcia łapówki w grudniu 2008 roku od przedsiębiorcy oraz przyjęcia korzyści majątkowej podczas policyjnej prowokacji w kwietniu tego roku w łącznej wysokości 20 tysięcy złotych. Drugi zarzut dotyczy bezprawnego pobrania środków finansowych na zakup komputera stacjonarnego na użytek własny - relacjonował na zwołanej dziś konferencji prasowej, prokurator Marcin Kucharski.
W drugim zarzucie chodzi o przywłaszczenie sobie publicznych pieniędzy, które MOPS dostał od Urzędu Wojewódzkiego w formie dotacji celowej na wypłacanie zasiłków alimentacyjnych. Z puli tych środków Andrzej K. zabrał część pieniędzy, za które potem kupił sobie komputer do domu.
Po zatrzymaniu przez policjantów, Andrzej K. trafił na 3 miesiące do aresztu. Śledztwo w jego sprawie trwało równe 5 miesięcy. W toku trwania postępowania były dyrektor konsekwentnie nie przyznawał się do winy odmawiając składania obszernych wyjaśnień. Sytuacja zmieniła się diametralnie przed dwoma tygodniami, kiedy oskarżony Andrzej K. zapoznał się z całością materiału dowodowego.
- Andrzej K. przyznał się do stawianych mu zarzutów. Między stronami doszło do zawarcia ugody określającej warunki skazania go przez sąd - kontynuuje prokurator Kucharski.
A tą ugodą ma być kara dla Andrzeja K. dwóch lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na okres trzech lat próby. Ponadto strony uzgodniły grzywnę dla byłego dyrektora w wysokości 35 tys. zł i zwrot przyjętych przez niego łapówek. Do tego dochodzi jeszcze zakaz pełnienia funkcji kierowniczych w jednostkach budżetowych.
- Ugoda jest swego rodzaju kompromisem dla kosztownego i długotrwałego procesu. To targ między prokuraturą a oskarżonym - my odstępujemy od wnioskowania o wyższą karę, a oskarżony przyznaje się do popełnienia przestępstwa - tłumaczy szef legnickiej Prokuratury Okręgowej, Piotr Wójtowicz.
Czy sąd podzieli warunki przyjętej ugody? Przekonamy się podczas procesu.