Po zwycięstwie odniesionym we Wrocławiu legniczanie w dalszym ciągu otwierają strefę spadkową tabeli II ligi zachodniej. Teraz piłkarzy prowadzonych przez Janusza Kudybę czekają konfrontację z bezpośrednimi rywalami w walce o wyjście ze strefy zagrożonej degradacją. Zdaniem opiekuna "Miedzianki", wygrana w dzisiejszych derbach może być początkiem dobrej passy legnickiego zespołu.
-Mam nadzieję, że nastąpi przełamanie. W poprzednim meczu przeciwko Czarnym Żagań nie byliśmy drużyną gorszą, ale nie zdołaliśmy zdobyć punktów. Przed nami bardzo ważne pojedynki i zawodnicy zdają sobie sprawę z tego, że trzeba zacząć wygrywać, aby zachować kontakt z drużynami ze środka tabeli – przyznaje Janusz Kudyba.
We Wrocławiu cały zespół Miedzi zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Kontrataki wyprowadzane przez legniczan były na tyle groźne, że powinni oni wygrać to spotkanie znacznie wyżej, niż 3:1.
-Miałem informacje na temat gry Ślęzy i spodziewałem się, że zagrają wysoko, atakiem pozycyjnym. My skupiliśmy się na wyprowadzaniu kontr i szybko zdobyty gol ułożył mecz. Biorąc pod uwagę stworzone przez nas sytuacje, w pełni zasłużyliśmy na wygraną, choć gdyby to wrocławianie pierwsi zdobyli bramkę, mecz mógłby się ułożyć zupełnie inaczej. Z drugiej strony gdyby Paweł Łodyga czy Marcin Garuch wykorzystali swoje stuprocentowe sytuacje z końcowych fragmentów spotkania, wynik byłby z pewnością jeszcze bardziej okazały – podsumowuje opiekun Miedzi.
Szkoleniowiec legnickiej drużyny przyznał, że stracona na początku drugiej połowy meczu bramka wniosła do gry trochę nerwowości. Niemały udział przy golu Flejterskiego miał Aleksander Dżuldinow.
-"Sasza" już po raz kolejny dał się pokonać strzałem z dystansu, podobną bramkę wpuścił przecież w spotkaniu przeciwko Czarnym. Na wszelki wypadek już w najbliższy poniedziałek odwiedzi okulistę. Trudno znaleźć mi inne, niż problemy ze wzrokiem, wytłumaczenie na stracone w ten sposób gole – zastanawia się Janusz Kudyba.