- Od wielu lat jestem związany z piłką ręczną, ale nigdy wcześniej nie byłem świadkiem sytuacji, żeby tak młodzi sędziowie odpowiadali za tak ważne spotkanie. Ich decyzje były jednostronne. W drugiej połowie szliśmy ze Stalą łeb w łeb, ale arbitrowie swoimi decyzjami wypaczyli wynik meczu. Sędziowie nie dali nam żadnych szans – podsumował tuż po rozegranym wczoraj pojedynku Miedzi ze Stalą trener legniczan.
Spośród legnickich szczypiornistów, którzy przegrali wczoraj we własnej hali z rywalem w walce o bezpośredni awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, najlepiej zaprezentował się nowy nabytek Edwarda Strząbały, Konstantin Czorewski. Ukrainiec dał się poznać po atomowym rzucie, napędzał grę legniczan i śmiało można stwierdzić, że gdyby nie on, legniczanie straciliby szansę na dogonienie rywali już w pierwszej części spotkania.
- "Kostia" nie był do końca zgrany z zespołem, zaliczył z nami w końcu tylko 3 treningi. Rzucał bramki, ale nie ustrzegł się też błędów. W drugiej połowie goniliśmy wynik, ale wpływ na końcówkę miała czerwona kartka dla Ukraińca. Gdyby grał do końca, myślę, że moglibyśmy rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść – komentował opiekun Miedzi.
Przed zespołem Edwarda Strząbały rewanż w Mielcu, który wyłoni zwycięzcę I-ligowej rywalizacji. Trudno bowiem przypuszczać, że legniczanie stracą w tym sezonie punkty z rywalem innym, niż Stal.
- Musimy grać do końca i próbować osiągnąć korzystny wynik w Mielcu. Drugie miejsce gwarantuje udział w barażach, może więc dać grę w Ekstraklasie – podsumował trener legnickiego zespołu.