Kłopoty legnickiej lecznicy zaczęły się z początkiem tego roku. W styczniu szpital nie był w najlepszej kondycji finansowej. Dzięki środkom przekazanym przez Urząd Marszałkowski we Wrocławiu (5,8 mln zł - przyp. red.) dyrekcja placówki mogła spłacić najpilniejsze wierzytelności i tym samym uwolnić się od komornika, który groził wejściem na konto. 5,8 miliona nie jest oczywiście wystarczającym zabezpieczeniem, bo to kropla w morzu potrzeb. Ale dzięki tym pieniądzom udało się zakupić niezbędne leki i personel medyczny mógł otrzymać na czas wynagrodzenie.
- Marzec jeszcze przeżyjemy, ale przez kolejne miesiące możemy mieć kłopoty. Ratunkiem jest kredyt, który może nam poręczyć Urząd Marszałkowski. Obecnie prowadzimy w tej sprawie rozmowy, myślę, że podpisanie stosownych dokumentów w sprawie uruchomienia kredytu jest kwestią czasu - uspokaja Krystyna Barcik, dyrektor legnickiego szpitala.
Niedawno w szpitalu zamknięto oddział ratunkowy. Wynikało to głównie z nieuregulowanych spraw administracyjnych.
Fot. Wincenty Kołodziejski
- Szpitalny oddział ratunkowy nie został bowiem wpisany przez poprzednią dyrekcją naszej placówki do rejestru oddziałów ratownictwa medycznego. Przez to nie zakontraktowano nam usługi świadczone na tym oddziale. Dlatego obowiązki SOR-u musiała przejąć centralna izba przyjęć. Jest to sytuacja przejściowa. Musimy teraz przystosować oddział ratunkowy do wymogów ustawowych, gdy to nastąpi oddział powróci do normalnego funkcjonowania - tłumaczy dyrektor Krystyna Barcik.
„28” - Dyrektor szpitala Krystyna Barcik zdaje sobie doskonale sprawę, że jedyną deską ratunku jest wielomilionowy kredyt.