Turkusowo-żółty Marian, zwany pieszczotliwie Maniusiem, mieszka w palmiarni od roku. Jest ulubieńcem legniczan. Rezolutny i wesoły, lubi się przed ludźmi popisywać, ale ma też charakterek. Jak nie chce mu się wychodzić z klatki, żadna siła go stamtąd nie wyciągnie. Gdy zasypia, to chrapie, orzechy je z takim dostojeństwem, jakby był hrabią, a pomarańczy, na której jest skórka, nawet nie tknie. Pracownicy palmiarni rozpieszczają ulubieńca.
– Marian jest w dobrej formie, ale są chwile, gdy siedzi osowiały, wyraźnie smutnieje. Martwiło nas to. Weterynarz powiedział, że Marianowi przydałaby się partnerka – mówi Ludmiła Kubicka-Sopel, dyrektor wydziału infrastruktury komunalnej w legnickim ratuszu.
Zdjęcie: Piotr Kanikowski (Gazeta Wr.)