Nie chcesz zachorować na świńską grypę? Oni wiedzą jak z nią walczyć. Spiesz do... ciucholandu. W tak oryginalny sposób reklamował się jeden z legnickich lumpeksów. Reklamował, bo po tym, jak napisaliśmy o tym na łamach naszego serwisu Internetowego, dziwnym trafem ulotki się rozpłynęły.
Nie musisz się szczepić, nie musisz stać w kolejkach do lekarza pierwszego kontaktu, po co wydawać pieniądze na drogie leki. Wystarczy, że zaopatrzysz się w ciepłą czapkę, gruby sweter i puchową kurtkę, a możesz zapomnieć, co to świńska grypa. Oni wiedzą jak z nią walczyć. Oni, czyli właściciele jednego ze sklepów z używaną odzieżą, którzy w tak oryginalny sposób zachęcają ludzi do odwiedzin legnickiego ciucholandu i zakupu zimowej odzieży. "Uwaga świńska grypa! Wirus A H1N1. Wiemy jak z nią walczyć! Kup ciepłą czapkę, ciepły sweter, ciepłą kurtkę. W największym, najlepszym i najtańszym sklepie z odzieżą używaną". Ulotki takiej treści pojawiły się na klatkach schodowych niektórych legnickich blokowisk. Dziś po ulotkach już nie ma śladu, bo po tym jak nagłośniliśmy temat, reklamy zniknęły. Znany legnicki lekarz, Ryszard Kępa, uważa, że tego typu reklamy są nie na miejscu.
- Tak groźnego wirusa ani żadnej innej ciężkiej choroby, na którą umierają ludzie, nie można bagatelizować i wykorzystywać sobie do celów reklamowych. To bardzo nieprzewidywalny wirus, który przez cały czas rozwija się i mutuje. Tak naprawdę tego typu reklama nie walczy z wirusem, ale wręcz przeciwnie może spowodować zarażenie się grypą. Bo tak naprawdę ulotka zachęca ludzi do robienia zakupów, a przecież wiadomo, że jeśli ktoś jest choć trochę przeziębiony i ma wyraźne objawy grypy, to najlepiej unikać przebywania wśród ludzi. Z tak poważnej choroby, jaką jest świńska grypa nie można sobie drwić i robić formę reklamy – uważa Ryszard Kępa, specjalista chorób zakaźnych kierownik pododdziału chorób wewnętrznych Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy.
Gdzie leży granica przyzwoitości? Czy w dzisiejszym świecie reklamy możemy jeszcze mówić o konwenansach i zasadach?. O komentarz poprosiliśmy przedstawiciela legnickiego świata reklamy, Piotra Hasiuka z firmy Artina.
- Rzeczywiście dziś można odnieść wrażenie, że te granice się zacierają. Wina nie leży jednak tylko i wyłącznie po stronie zlecającego reklamę lub też jej wykonawcy, ale też jej częścią można obarczyć nasze społeczeństwo, które stopniowo zatraca mierniki moralności. Coś co jeszcze niedawno, było tematem tabu i niedopuszczalne dziś jest motywem przewodnim wielu spotów reklamowych. W ogromnym zalewie reklam i informacji specjaliści poszukują nowych możliwości przebicia. Ludzie chcą oglądać kontrowersje, coś co wyzwala różne emocje. Osobiście jednak uważam, że takie podejście z pewnością nie prowadzi w dobrym kierunku. W swojej pracy staramy się trzymać zasad i mierników, które pozwolą nam i naszym Klientom na kreowanie pozytywnego wizerunku firmy i nie bazujemy na niskich pobudkach - mówi Piotr Hasiuk.
Jak widać, nawet dzięki tak groźnej chorobie, jaką jest wirus świńskiej grypy można łatwo się wypromować w myśl sloganu: "reklama dźwignią handlu". Pytanie tylko, czy skutecznie.
Gdyby nasze zdrowie zależało tylko i wyłącznie od kupna czapki, kurtki czy rękawiczek, nasze społeczeństwo z pewnością należałoby do samych okazów zdrowia, lekarze nie mieliby co robić, szpitale świeciłyby pustkami, a producenci ciepłej odzieży zbijaliby kokosy.
