44-letni instruktor nauki jazdy wpadł w ubiegły piątek za jazdę po pijanemu. Marek K. miał ponad trzy promile alkoholu w organizmie. Mężczyzna trafił na izbę wytrzeźwień. I pewnie sprawa zakończyła by się postawieniem zarzutu o prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu, gdyby nie fakt, że trzy lata temu instruktor stracił prawo jazdy za.... jazdę po "kielichu". Co oznacza, że przez ostatnie trzy lata Marek K. szkolił przyszłych kierowców nie mając prawa jazdy. Co więcej instruktor wystawiał kursantom certyfikaty ukończenia kursów dających podstawę do przystąpienia egzaminów organizowanych przez Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego.
Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że nazwisko instruktora widniało w rejestrze Instytutu Transportu Samochodowego, mimo, że zostało wykreślone z ewidencji Urzędu Miasta w Legnicy. Urzędnicy przekonują, że o skreśleniu nazwiska instruktora powiadomili ITS. Centrum zarządzania i telematyki transportu w Warszawie twierdzi z kolei, że takie zgłoszenie do nich nie dotarło.