Pod koniec września Franciszek Smuda jako trener Zagłębia Lubin otrzymał w prezencie od firmy Mercus Seata Exeo do testów. Teraz kiedy popularny „Franz” zajmie się kadrą narodową służbowe auto oddał, choć jak sam przyznaje, ciężko mu się z nim rozstać.
- Już myślałem, że jeden błąd jest w tym samochodzie, że w czasie mrozu nie działają spryskiwacze, ale okazało się, że po niedługim czasie zaczęły działać. Teraz będę miał do dyspozycji inne auto służbowe – powiedział.
Jak „Franzowi” jeździło się podarowanym seatem? Szczególnie, że trener testował samochód w jesienno-zimowej aurze.
- Nie czułem żadnej różnicy w zimie, myślałem, że to auto świetnie się prowadzi w lecie, kiedy można nim jechać 18-, a nawet 200 kilometrów na godzinę. Świetnie trzyma się drogi – powiedział Smuda. - Jeżeli tym samochodem się jedzie z prędkością 140 – 150 kilometrów na godzinę to pali nie całe 6 litrów. Przy większej prędkości około 7 litrów. To jest bardzo ekonomiczne auto. Potrafiłem z Krakowa przyjechać do Lubina i wrócić na tym samym baku.
Franciszek Smuda przyznał, że nawet jako człowiek, który ma problemy z kręgosłupem nie odczuwał dyskomfortu kiedy godzinami prowadził Seata Exeo.
Auto do tej pory służące „Franzowi” wróciło do Mercusa bez jednej rysy. - Zawsze mówię, że jak się z klasą odbiera, to również z klasą trzeba oddać.
Franciszek Smuda w pożegnalnym prezencie od firmy Mercus otrzymał siedzisko w kształcie piłki nożnej.