Zapowiada dyrektor Legnickiego Centrum Kultury, Grzegorz Szczepaniak komentując zmniejszenie budżetu tej instytucji o 400 tys. zł. Ale nie tylko doroczne święto miasta jest zagrożone.
Na poniedziałkowej sesji radni Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości "obcięli" budżety Legnickiego Centrum Kultury oraz Ośrodka Sportu i Rekreacji, solidarnie o 400 tys. zł. Zamiast 3,3 mln zł, w przyszłym roku LCK będzie musiał dysponować budżetem w wysokości 2,9 mln zł. Szef LCK zapowiedział rezygnację z kilku ważnych imprez.
- Z powodu cięć z tym budżetem na pewno nie zrobimy Dni Legnicy. Poważnie zagrożona jest działalność Legnickiej Orkiestry Symfonicznej i Legnickiej Orkiestry Dętej. W przyszłym roku raczej nie odbędą się już turnieje tańca towarzyskiego, zabraknie też wieczorów organowych. Zmniejszając budżet naszej instytucji, radni nie działają przeciwko dyrektorowi Szczepaniakowi, LCK czy prezydentowi miasta, ale przeciwko mieszkańcom Legnicy. Bo wszystkie imprezy robimy z myślą o mieszkańcach - mówił oburzony Grzegorz Szczepaniak, dyrektor Legnickiego Centrum Kultury.
Szef LCK nazywa decyzję prawicowych radnych zamachem na życie kulturalne miasta.
- Doroczne trzydniowe święto miasta gromadziło około 80 tysięcy mieszkańców i przyjezdnych. W przyszłym roku Dni Legnicy nie będzie, a chętnie wybiorę się na święto miasta zorganizowane przez tę grupę radnych, którzy do tego się przyczynili - mówił dalej Szczepaniak.
Czy inne znane legnickie imprezy stanęły pod znakiem zapytania? Najbardziej rozpoznawalne Satyrykon i festiwal Legnica Cantat się odbędą, ale nie z takim rozmachem, jak było to w latach ubiegłych. Zastępca prezydenta miasta, Dorota Purgal, która w ratuszu odpowiada m.in. za instytucje kulturalne nazywa całą rzecz po imieniu.
- To skandaliczna i nieodpowiedzialna decyzja radnych. Nie boję się użyć sformułowania, że jest to ewidentna polityczna decyzja - komentuje zastępca prezydenta Legnicy, Dorota Purgal.
I odpowiada radnym, którzy zarzucają LCK zbytnią rozrzutność na promocję swoich imprez, że Teatr Modrzejewskiej na kampanię reklamową tegorocznego festiwalu "Miasto", który trwał kilka dni wydał 150 tys. zł, podczas gdy LCK na promocję wszystkich swoich imprez wydał 180 tys. zł rocznie.
Radni Platformy Obywatelskiej zdziwieni są całym larum dotyczącym LCK.
- W dobie kryzysu, szukając oszczędności, nie musimy mieć co roku wielkich, pokazowych imprez zapewniając gwiazdom pierwszego formatu sowite gaże. Nie musimy co roku zapraszać Marka Niedźwieckiego. Owszem, to miłe, gdy w naszym mieście pojawiają się znane postaci, ale pytanie, jakim kosztem? Można to robić oszczędniej. Poza tym centrum kultury może pozyskiwać środki z zewnątrz, zabiegać o sponsorów, ale tego nie czyni. My naprawdę nie jesteśmy przeciwko organizowaniu masowych imprez, ale trzeba liczyć się z wydatkami - broni się Robert Kropiwnicki, lider legnickiej Platformy Obywatelskiej.
Radni PO wytknęli dyrektorowi LCK wysokość delegacji. Za pierwsze półrocze tego roku delegacje kosztowały 100 tys. zł.
- Jak to się ma z promocją naszego miasta. Co dzięki wyjazdom zagranicznym LCK mają mieszkańcy miasta? - pyta radny Kropiwnicki.
Dyrektor Grzegorz Szczepaniak przypomina, że ma i to bardzo dużo.
- Wystawa Satyrykonu jako pierwsza prezentowana była w gmachu Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Po naszej wystawie, w salach Parlamentu, swój dorobek kulturalny zaczęły pokazywać inne miasta europejskie. I to nie jest promocja Legnicy? - pyta na koniec szef LCK.
W podobnej sytuacji, co LCK, będzie Ośrodek Sportu i Rekreacji, któremu także obcięto budżet o 400 tys. zł. Dyrektor tej placówki, Andrzej Gąska na razie nie chce komentować decyzji radnych, ale już pojawiają się sygnały o zrezygnowaniu takich imprez, jak Spływ Samoróbek czy Imieniny ulicy N.M.P. Czy zatem w przyszłym roku Legnica stanie się kulturalną pustynią? Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?