Podczas gdy w dolnośląskim, podobnie jak w całej Polsce, posiadanie nawet najmniejszej ilości narkotyków jest ścigane, po drugiej stronie Sudetów można posiadać je całkiem legalnie.
Dotychczas w Czechach powszechną praktyką było niekaranie posiadających narkotyki. Policja nie ścigała zwykłych użytkowników, a sądy umarzały postępowanie ze względu na niską szkodliwość społeczną. Jednak od teraz zwyczajowa praktyka stała się spisanym prawem. Od nowego roku tolerowana ilość substancji odurzających, dotąd podana jedynie w wewnętrznych wytycznych policji, znalazła się w kodeksie karnym.
Rzeczniczka resortu sprawiedliwości Daniela Kovarova podkreślała, że dekryminalizacji nie ma być rewolucją, a jedynie usankcjonowaniem „obecnej praktyki sądowej”. Zwracała też uwagę, że obywatele sami wiedzą co jest dla nich dobre i mogą sami o sobie decydować.
Czesi dopuścili posiadanie do 1,5 grama heroiny, 1 grama kokainy, 2 gramów metamfetaminy, do 4 tabletek ecstasy i 5 LSD oraz aż 15 gramów marihuany. Możliwa jest też uprawa do pięciu roślin, z których produkuje się narkotyk oraz nawet czterdziestu grzybków halucynogennych i kilku kaktusów posiadających meskalinę.
Nowelizacja spowodowała protesty organizacji przeciwdziałającym uzależnieniom działających w Polsce. Podkreślają one, że zwłaszcza na terenach przygranicznych wzrośnie zjawisko tzw. narkoturystyki. Jednak zwolennicy wprowadzenia podobnych rozwiązań u nas w kraju odpowiadają, że obowiązujące restrykcyjne przepisy wcale nie zmniejszyły problemu uzależnień a jedynie przyczyniły się do wzrostu dochodów środowisk przestępczych.