Wczoraj na konferencji prasowej radni Lewicy, Michał Huzarski i Wojciech Cichoń, uznali nie zwołanie styczniowej sesji za poważny błąd. Co więcej, obaj stwierdzili, że przewodnicząca Rady Miejskiej, Ewa Szymańska, złamała statut rady i przyjęty wcześniej plan pracy radnych, w którym styczniowa sesja była ujęta. Radni Lewicy uważają, że w mieście jest tyle ważnych problemów, że nawet w przypadku braku projektów uchwał, byłoby o czym dyskutować. Dlatego zaproponowali, by wszyscy radni jednak się spotkali... nieoficjalnie. Termin wyznaczono w poniedziałek, na godz. 16. Szefowie dwóch największych klubów w Radzie Miejskiej z rozbawieniem komentują propozycję Lewicy.
- Skoro sesja nie została dobrze przygotowana, jaki jest sens spotykania się w poniedziałek? Tylko dlatego, by porozmawiać sobie przy herbatce? O czym mamy rozmawiać? Jeśli już mamy się spotkać, to chciałbym wiedzieć, jakie tematy będą poruszane. I to chciałbym wiedzieć z wyprzedzeniem, by się do nich ustosunkować. Osobiście na poniedziałkowe spotkanie się nie wybieram. Nie będę też zachęcał moich kolegów z Platformy do udziału w nim ani też przekonywał, by nie poszli. Nie zamierzam wprowadzać dyscypliny klubowej w tym temacie. Jeśli któryś z radnych PO dostanie zaproszenie i będzie chciał z niego skorzystać, jego wolne prawo wyboru - powiedział nam dziś Robert Kropiwnicki, szef klubu radnych Platformy Obywatelskiej.
Jan Kurowski, przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości, uprzedza, że jeśli oficjalne zaproszenie Lewicy wpłynie do PiS, to zwoła posiedzenie swojego klubu i wtedy podejmie decyzję, czy jego radni mają się stawić w sali obrad.
- Nie wiem, czy radni Lewicy pomyśleli o tych ludziach, którzy technicznie przygotowują każde posiedzenie sesji Rady Miejskiej. Przecież będą musieli zostać po godzinach pracy, za które ktoś będzie musiał im zapłacić. Czy radni Lewicy, jako organizatorzy poniedziałkowego posiedzenia, to przewidzieli? - pyta Jan Kurowski, szef klubu radnych PiS.
Wygląda na to, że pomysł radnych Lewicy o poniedziałkowej "sesji" nie zyskał entuzjazmu.