Monika uczy się na co dzień w Zespole Szkół Elektromechanicznych w Legnicy. Jest w trzeciej klasie technikum. Jej chłopak, Dawid, chodzi do tej samej szkoły. W tym roku czeka go egzamin dojrzałości. Razem planowali studniówkę. Monika odliczała dni do wielkiego balu. Specjalnie na tę okazję kupiła nową sukienkę. Umówiła się na zrobienie profesjonalnego makijażu. Zamówiła też wizytę w salonie fryzjerskim Matrix w legnickiej Galerii Gwarnej. Chciała zaimponować swojemu chłopakowi wystrzałową fryzurą. Długo siedziała w Internecie w poszukiwaniu oryginalnego uczesania. Wreszcie trafiła na zdjęcie modelki z paletą wyrazistych kolorów na głowie. Pasemka włosów mieniły się intensywnymi odcieniami różu i niebieskiego. „To jest to!”, zawołała Monika i następnego dnia udała się do salonu fryzjerskiego. Gdy fryzjerka ujrzała fotografię modelki oznajmiła Monice, że salon nie posiada w tym momencie takiej palety farb, ale mogą sprowadzić takie kolory. Zrezygnowana dziewczyna nie poddała się i odwiedziła kolejny salon fryzjerski. Trafiła do eleganckiego salonu La Studio w Galerii Piastów.
- Pokazałam właścicielce salonu zdjęcie i powiedziałam, że chcę mieć taką samą fryzurę. Zapytałam, czy będzie to możliwe, bo chwilę wcześniej w innym salonie powiedziano mi, że nie. Kobieta odparła, że nie ma najmniejszego problemu. Dodała, że mają odpowiednie farby do tej fryzury i że na pewno będę zadowolona z usługi – wspomina Monika.
Dziewczyna spędziła na fryzjerskim fotelu ponad pięć godzin. Mycie i suszenie głowy, potem koloryzacja włosów.
- Mogłam tam siedzieć i cały dzień, gdyby zrobili mi, jak chciałam. A tak zrobili ze mnie czupiradło. Wstyd było w takiej fryzurze wyjść do ludzi, na ulicę, a co dopiero pokazać się na studniówce – mówi z bólem Monika.
Legniczanka nie mogła patrzeć na to, co zrobiono jej w salonie. Jej zdaniem fryzura była tragiczna, w niczym nie przypominała pierwowzoru ze zdjęcia. Zamiast efektu trzech kolorów, na głowie miała całą paletę barw.
- Miałam na głowie jakieś plamy, niektóre włosy w ogóle nie były pofarbowane. Na innych widoczne były niedociągnięcia. Jakiś koszmar – mówi dziewczyna.
Monika zapłaciła za usługę i wybiegła z salonu zapłakana. Była zdesperowana, bo za godzinę miała być już na studniówce. Wróciła do Matrixa, w którym tego samego dnia wcześniej, nie podjęto się zrobienia takiej fryzury, jaką chciała.
- Klientka była załamana. Włosy miała tragiczne. Były w fatalnym stanie. Na głowie miała różne kolory. Chcieliśmy jej jakoś pomóc i ratować jej włosy. Jedynym rozwiązaniem było nałożenie czarnej farby, bo żaden inny kolor nie pokryłby w stu procentach kolorów, które miała na włosach. W momencie farbowania w naszym salonie, jej włosy były silnie przesuszone, bardzo zniszczone, nadające się tylko do ścięcia. Ze względu na zbyt mocno przesuszony naskórek głowy wykonaliśmy lekką koloryzację przy użyciu wody niskoprocentowej – wspomina Marta Urbaniak, właścicielka salonu fryzjerskiego Matrix w Galerii Gwarnej.
Monika była jeszcze umówiona w salonie makijażu Inglot, ale ze względu na swój stan, ostatecznie makijaż nie został zrobiony. Bez swojej wymarzonej fryzury dziewczyna poszła wraz ze swoim chłopakiem na studniówkę. I świetnie się bawili. Ale nazajutrz dziewczyna zaczęła uskarżać się na dolegliwości skóry głowy. Włosy wypadały jej garściami. Poszła do poradni specjalistycznej w legnickim szpitalu. Lekarz dermatolog postawił diagnozę: „znaczne podrażnienie skóry głowy po zabiegach fryzjerskich, przesuszenie i wypalenie włosów”. Dermatolog Katarzyna Sobczak – Radwan przepisała Monice regenerujący szampon, płyn do włosów oraz odżywkę i uprzedziła, że leczenie samej skóry może potrwać co najmniej trzy miesiące, a kuracja odnowy włosów – minimum rok.
- Postanowiłam domagać się od salonu La Studio zwrotu kosztów źle wykonanej usługi. Zapłaciłam za nią 170 złotych. Niestety, gdy pojawiłam się w salonie z żądaniem zwrotu pieniędzy zostałam wyśmiana i potraktowana wrogo. Właścicielka salonu oświadczyła, że pieniędzy mi nie zwróci, bo jej zdaniem usługa została wykonana rzetelnie – wspomina Monika.
Ewa Hećko, właścicielka salonu w legnickiej Galerii Piastów jest zaskoczona tym, co mówi dziewczyna.
- Z naszej strony usługa została wykonana prawidłowo i profesjonalnie. Problemem tej klientki jest to, że nie czuła się dobrze z tą fryzurą. Nasz pracownik dołożył wszelkich starań, by wykonać usługę zgodnie z życzeniem klientki. Co więcej, przed zabiegiem fryzjerskim, uprzedził dziewczynę, że kolory, które widać było na tym zdjęciu, w jej przypadku mogą nie być tak nasycone. Nie czujemy się winni – komentuje Ewa Hećko.
Monika chce domagać się zwrotu swoich pieniędzy przed sądem. Teraz sąd rozstrzygnie, czy faktycznie przez zabieg koloryzacji włosów w salonie doszło do zniszczenia skóry głowy i czy dziewczynie należy się rekompensata. Być może jednak dojdzie do wcześniejszej ugody, bo właścicielka zakładu fryzjerskiego zadeklarowała, że jest gotowa zwrócić Monice pieniądze i dodatkowo ponieść koszty 3-miesięcznej regeneracji włosów. Pisemne oświadczenie takiej treści czeka na Monikę w salonie La Studio.