Tegoroczna zima dała się we znaki niemal wszystkim legniczanom. Skutki obfitych opadów widoczne są do dziś w postaci, zalegających na terenie całego miasta, szarych śnieżnych brył. Z problemami borykali się zmotoryzowani mieszkańcy, których pojazdy odmówiły współpracy, na kłopoty uskarżali się również użytkownicy komunikacji miejskiej i kolejowej. Przez pierwszy tydzień po styczniowym ataku zimy spora część połączeń, czy to autobusów kursujących na terenie miasta, czy szynobusów przemieszczających się pomiędzy dolnośląskimi miejscowościami, nie była w stanie dowieźć nas na miejsce o zaplanowanej godzinie. Gdy ustąpiły najpoważniejsze oznaki zimowego szturmu, do walki z jego skutkami przystąpiły służby porządkowe. Zagrożenie stwarzał śnieg zalegający na dachach nieruchomości oraz lodowe nawisy pokaźnych rozmiarów, które do dziś dostrzec można w wielu miejscach, nawet w samym sercu miasta. Zarządcy kamienic przystąpili do usuwania pozostałości po zimowym ataku. Towarem deficytowym stały się łopaty do odśnieżania zmrożonych ulic i chodników.
Dziś sytuacja przedstawia się już znacznie lepiej. Mimo to, wciąż istotny element miejskiego krajobrazu stanowią śnieżne bryły zalegające przy wszystkich chodnikach i drogach na terenie miasta. Dla większości z nas problemy związane z atakiem zimy to już jedynie nieprzyjemne wspomnienie. Konsekwencje styczniowego pogodowego szaleństwa możemy jednak odczuć w jeszcze większym stopniu. Wszystko zależy od tego, jakie temperatury wskazywać będą nasze termometry w okresie roztopów.
Józef Jadach od 35 lat pracuje w legnickiej stacji meteorologicznej. Pamięta rok 1979 i zimę, którą nazwano później "zimą stulecia". - W marcu pokrywa śnieżna wynosiła wtedy 20 cm. Nawet w kwietniu na ulicach można było jeszcze zobaczyć śnieg – wspomina pracownik stacji meteo. Jego zdaniem sroga pora roku, która trwa obecnie w całym kraju, nie jest niczym szczególnym. - Od kilkunastu lat zimy były u nas bardzo łagodne. Można powiedzieć, że nie było ich prawie wcale. Nic więc dziwnego, że mrozy tak bardzo zaskoczyły mieszkańców regionu. Tegoroczna zima jest jednak typowa dla naszych stref klimatycznych – tłumaczy Józef Jadach.
Na szczęście nic nie wskazuje na to, aby mroźny okres tego roku miał potrwać aż do kwietnia. Istnieją jednak inne zagrożenia, które – przy odpowiednich warunkach pogodowych – mogą dać się we znaki nie tylko legniczanom, ale i mieszkańcom całego regionu.
- Pokrywa śnieżna zalegająca obecnie na terenie całego województwa jest duża. Na nizinach przekracza ona lokalnie 20-30 cm, a w rejonie Legnicy ponad 15 cm. W sytuacji wystąpienia gwałtownego ocieplenia, któremu towarzyszyłyby opady deszczu istnieje zagrożenie powodzią roztopową. Dotyczy to całego obszaru Dolnego Śląska. To, czy wezbranie nastąpi, czy realnie zagrozi nam powódź roztopowa, zależy jednak w bardzo dużym stopniu od temperatur, które będą panować w okresie roztopów – tłumaczy kierownik wrocławskiego biura prognoz hydrologicznych, Leszek Jelonek.
Jeśli zalegający w górach śnieg zacznie gwałtownie topnieć, woda spływająca rzekami znajdzie swoje ujście również w korycie Kaczawy. Przyczynią się do tego jej dopływy: Czarna Woda płynąca po terenach nizinnych oraz Nysa Szalona, która jest w stanie bardzo szybko przybrać wodę. Aby jednak tak się stało temperatura musiałaby wzrosnąć w przeciągu dwóch, trzech dni przynajmniej do 4 stopni powyżej zera i utrzymywać się na tym poziomie również w trakcie nocy. Trwający całą dobę proces topnienia śniegu stworzyłby wtedy realne zagrożenie powodzią roztopową.
- Inaczej sytuacja przedstawiałaby się, gdyby w nocy, mimo wysokiej temperatury za dnia, była ona ujemna. To spowolniłoby proces topnienia i zmniejszyło możliwość wystąpienia powodzi – przewiduje Leszek Jelonek z wrocławskiego biura prognoz hydrologicznych.
Wiele wskazuje na to, że jeszcze w lutym temperatura wzrośnie, a śnieg zacznie stopniowo znikać z miejskiego krajobrazu. Mieszkańcy naszego województwa powinni liczyć na to, że proces ten nie będzie jednak przebiegał zbyt szybko. Jeśli stanie się inaczej, zagrożenie powodzią roztopową nabierze realnego znaczenia.