Mecz z Wisłą był pierwszym, który legniczanie rozegrali w ramach ligowych rozgrywek przed własną publicznością od ponad miesiąca. Szczypiorniści nie zawiedli oczekiwań miejscowych kibiców wysoko zwyciężając rywali z Sandomierza 35:24. Przyjezdni, którzy w pierwszej rundzie ulegli podopiecznym Edwarda Strząbały na własnym parkiecie (25:38), pojedynkiem w Legnicy chcieli zrehabilitować się w oczach swoich kibiców. Sztuka ta nie udała się im, bo za przeciwnika mieli dużo lepiej dysponowaną ekipę Miedzianki.
Od początku spotkania to gospodarze spisywali się znacznie lepiej, górując nad wiślakami niemal pod każdym względem. Goście najlepszy rezultat osiągnęli w 17 minucie, gdy ekipa Miedzi prowadziła zaledwie jednym trafieniem (8:7). Kilka minut później tablica świetlna wskazywała już jednak rezultat 12:7. Do przerwy szczypiorniści Edwarda Strząbały zdołali wypracować przewagę ośmiu bramek (19:11).
Po zmianie stron zawodnicy Miedzianki sukcesywnie powiększali prowadzenie. Na parkiecie pojawili się Tomasz Góreczny, Robert Szuszkiewicz i Michał Hajgenbart. Największą przewagę ekipie gospodarzy udało się osiągnąć w 40 minucie (27:13). Ostatecznie legniczanie zwyciężyli 35:24.
W wyjściowym składzie zespołu Edwarda Strząbały zabrakło Piotra Będzikowskiego, który w tygodniu zmagał się z przeziębieniem. Kołowy Miedzianki pojawił się na parkiecie dopiero w końcowych fragmentach spotkania. Z powodu urazu szkoleniowiec legniczan nie mógł desygnować do gry Wiktora Jędrzejewskiego. Od pierwszych minut wystąpił zatem Paweł Petela. Jego występ należy ocenić jako bardzo udany.
Miedź Legnica-Wisła Sandomierz 35:24 (19:11)
Miedź: Witkowski, Kryński – Brygier, Szabat 6, Petela 6, Czorewski 2, Skrabania 6, Fabiszewski 2, Żmurko 5, Rosiak 3, Góreczny 2, Szuszkiewicz 2, Hajgenbart 1.