Jak można było się spodziewać dyskusja na temat przyszłości poradzieckiego lotniska wzbudziła wiele emocji. Było barwnie i żywiołowo, a momentami bardzo ostro.
Odgrzewane kotlety, temat zastępczy - tak o publicznej debacie w sprawie legnickiego lotniska mówili radni Lewicy. Trzeba postawić na rozwój miasta, a port lotniczy może to gwarantować - a tak przekonywali radni prawicy. Z dzisiejszej dyskusji o lotnisku wywiązała się kłótnia, jeśli nie powiedzieć awantura. I to bynajmniej nie merytoryczna, choć poważnych argumentów "za" i "przeciw" nie brakowało. Bo oto najmocniej w dyskusji słychać było głosy prezydenta Legnicy, Tadeusza Krzakowskiego i Krzysztofa Lewandowskiego z Legnickiego Towarzystwa Lotniczego. Obaj panowie oficjalnie zgłosili swój start w tegorocznych wyborach na prezydenta Legnicy. Nieformalnie więc byliśmy świadkami pierwszego starcia kandydatów na najwyższy urząd w mieście. W dyskusję włączył się ochoczo radny Platformy Obywatelskiej, Robert Kropiwnicki.
Ale po kolei. Zacznijmy od tego, że towarzystwo lotnicze przygotowało się do tematu lotniska profesjonalnie. Zaproszono fachowców. Do reaktywacji legnickiego portu lotniczego przekonywał doradca rządu do spraw transportowych. A Jakub Marszałkiewicz z Międzynarodowej Wyższej Szkoły Logistyki i Transportu przedstawił multimedialną prezentację. Z której wynikała masa argumentów za przywróceniem funkcji legnickiego portu.
- Zalet legnickiego lotniska jest bardzo wiele, między innymi bliskość węzła kolejowego, znakomite połączenie z autostradą A4, świetna infrastruktura przemysłowa. Potencjał lotniska w III Paneuropejskim Korytarzu Transportowym jest ogromny. Specjaliści z branży lotniczej, naukowi eksperci dziwią się, dlaczego do tej pory nie wykorzystano tego potencjału - mówił Jakub Marszałkiewicz.
I przypomniał o funkcjonalności portu. Legnickie lotnisko przeznaczone byłoby dla samolotów lekkich, sportowych i biznesowych typu Cessna. Lotnisko miało by rację bytu jako port lekkiego lotnictwa i jako lotnisko wspierające służby ratunkowego, m.in. Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.
- Mimo panującego kryzysu, o dziwo ruch lekkiego lotnictwa wzrasta, czego analitycy w ogóle się nie spodziewali. Legnickie lotnisko pełniło by rolę "powietrznej taksówki", byłoby dogodną ofertą dla biznesmenów, właścicieli dużych i średnich przedsiębiorstw, którzy chcą dotrzeć na miejsce szybko i wygodnie - przekonywał Marszałkiewicz.
Taką opinię podzielał radny Platformy Obywatelskiej, Robert Kropiwnicki.
- Klub lotniczy w Legnicy rozwija się i będzie się rozwijał. Prawdą jest, że znajdujemy się w świetnym Korytarzu Paneuropejskim. Świat już dawno poszedł do przodu, a my stoimy w miejscu.. Wszyscy na tym tracą. Traci na tym biznes, traci całe miasto. Apeluję do prezydenta, by uruchomił inicjatywę w sprawie lotniska, by podjął rozmowę z potencjalnymi inwestorami. Powinniśmy zejść z pozycji blokującego, a wznieść się na poziom wspierającego. Uważam, że z każdym warto rozmawiać, kto przejawia ciekawą inicjatywę - podkreślał radny PO, Robert Kropiwnicki.
Prezydent przysłuchiwał się argumentom, by w końcu wyciągnąć asa z rękawa. Inicjatorzy reaktywacji portu lotniczego poinformowali dziś, że przejęciem lotniska zainteresowana jest legnicka firma Energia Invest. Na jej kapitale miałaby powstać spółka - córka Energia Invest - Fly, która bezpośrednio zajęłaby się działalnością lotniska. I teraz do akcji wkracza prezydencki as z rękawa.
- Chcę państwu powiedzieć, że spółka o której mowa, która miałaby prowadzić działalność portu lotniczego nie jest zarejestrowana w krajowym rejestrze spółek prawa handlowego. Takie są dane z 19 lutego. A wobec macierzystej firmy Energii Invest trwa postępowanie upadłościowe - zaskoczył wszystkich prezydent Legnicy, Tadeusz Krzakowski.
Gospodarz miasta podkreślił, że nie jest żadną złośliwością ani nadgorliwością sprawdzanie wiarygodności partnera, który chce z miastem wejść w jakikolwiek biznes.
- Wręcz naszym obowiązkiem jest sprawdzanie firm, które chcą inwestować w mieście. Jeśli mówi się o tym, że sprawdzając wiarygodność inwestora prezydent w ten sposób podcina skrzydła i czyni się z tego zarzut, to jest jakiś absurd i obłuda. A już tym bardziej, jeśli chodzi o partnera, który wcale nie istnieje. Nie jestem przeciwko reaktywacji lotniska, ale na jego działalność nie dam nawet złotówki z publicznych pieniędzy, bo z ekonomicznego punktu widzenia te przedsięwzięcie jest nieuzasadnione. Zapraszam wszystkich potencjalnych inwestorów do rozmowy o przyszłości portu, zapraszam do składania ofert, każda z nich zostanie wnikliwie i obiektywnie rozpatrzona. Tylko jakoś żadna dotąd nie wpłynęła - mówił prezydent Legnicy.
Stwierdzenia prezydenta natychmiast skontrował Krzysztof Lewandowski z Legnickiego Towarzystwa Lotniczego.
- Ewidentnie pan kłamie, w sposób bezczelny. Ta pana złośliwość mnie zaskakuje. Chcę panu przypomnieć, że to właśnie pan odmówił spotkania z prezesem spółki zainteresowanej uruchomieniem legnickiego lotniska - wybuchnął Krzysztof Lewandowski.
Prezydent skomentował stwierdzeniem, że tego typu wypowiedzi są nie godne sali obrad i powagi instytucji, jaką jest Rada Miejska. I zapowiedział, że o przyszłości legnickiego lotniska zadecyduje polski rząd.
- Przedstawię rządowi ofertę handlową legnickiego lotniska jako parku przemysłowo - handlowego - skwitował gospodarz miasta.
