Niestety co roku o tej porze temat szkodliwego i nielegalnego wypalania traw wraca jak bumerang. Palą się przydrożne rowy, skarpy, trzcinowiska na wysychających stawach i torfowiskach. Proceder bezmyślnego podpalania wszystkiego, co porośnięte jest usychającą trawą kwitnie w najlepsze.
Wypalanie traw jest w Polsce złą praktyką, która dla wielu stała się tradycją. Niektórzy nadal uważają, że ogień to najlepszy środek do zwalczania chwastów. Wypalanie traw nie ma żadnego uzasadnienia. Jest szkodliwym, a nawet niebezpiecznym przeżytkiem. Sprawcy są błędnie przekonani, że wypalanie przynosi jakiekolwiek korzyści i jest skutecznym sposobem pozbycia się resztek z pół. Nic bardziej mylnego. Ludzka głupota i bezmyślność przynosi niepowetowane straty dla środowiska naturalnego. Zapominają jednak, że przez to ziemia się wyjaławia, a nie użyźnia. Nie zdają sobie sprawy z konsekwencji, jakie niesie wypalanie traw.
Ekolodzy i leśnicy biją na alarm: wypalanie traw to dla świata przyrody katastrofa ekologiczna. Strażacy określają ten problem jako wiosenne zagrożenie pożarowe. Nie ma dnia, by legniccy strażacy nie gasili pożaru na nieużytkach rolnych. Nie kontrolowany ogień może się szybko rozprzestrzeniać, powodując pożar lasów, zabudowań gospodarskich. Sprawcy nie zdają sobie również sprawy z zagrożenia dla naturalnego środowiska. Na torfowiskach ogień potrafi tlić się przez wiele dni, tygodni, a nawet miesięcy, powodując straty nie tylko porastającej je roślinności, ale również masy organicznej bardzo cennej jako kompost dla rolnictwa, czy będącej źródłem wartościowych substancji dla medycyny. Z punktu widzenia prawa wypalanie traw jest karalne. Jak widać, sprawcy o tym nie wiedzą lub nie chcą wiedzieć.