22 pracowników fabryki grzejników Brugman, 125 osób zatrudnionych w firmie Voos Automotive i 47 mieszkańców naszego powiatu pracujących w Lenovo - tak przedstawiały się plany grupowych zwolnień zgłoszone na początku roku 2009 do Powiatowego Urzędu Pracy przez właścicieli przedsiębiorstw mieszczących się na terenie Legnicy. Łącznie w styczniu ubr. na biurka szefów PUP trafiła lista obejmująca niemal 200 pracowników, którzy mieli pożegnać się z pracą. W lutym do grupy tej dołączyło 40 mieszkańców naszego powiatu zatrudnionych w Spółdzielni Kółek Rolniczych w Krotoszycach i 11 pracowników Family Frost Polska. Marzec przyniósł kolejne grupowe zwolnienia, tym razem z etatem pożegnali się legniczanie zatrudnieni w SCS Polska (45 osób) oraz bankach BPH (5 osób) i GE Money Bank (5 osób).
- W okresie od stycznia do marca ubiegłego roku zgłoszono aż 304 osoby do zwolnienia. W porównaniu ze statystykami z początku roku 2010, jest to astronomiczna liczba – przekonuje zastępca dyrektora PUP w Legnicy, Halina Makuch.
Zdaniem pracownika PUP, wraz z początkiem br. sytuacja na rynku pracy uległa sporej poprawie. - Odnotowaliśmy znaczny spadek zwolnień w stosunku do roku ubiegłego. Można wręcz odnieść wrażenie, że nie mieliśmy zgłoszeń od pracodawców, którzy planują uszczuplić kadrę swojej firmy. Taki obrót spraw bardzo nas cieszy, bowiem świadczy to o lepszej kondycji rynku pracy – przekonuje Halina Makuch.
I rzeczywiście – zgodnie z danymi przekazanymi przez legnicki urząd pracy, w ciągu stycznia i lutego br. do tutejszej instytucji wpłynęło jedynie zgłoszenie dotyczące zwolnienia dwóch pracowników. W porównaniu z rozmachem, który wykazali pracodawcy w tym samym okresie ubiegłego roku (246 etatów do likwidacji – przyp. red.), ich tegoroczne poczynania mogą napawać optymizmem. Niemal zerowa liczba planowanych zwolnień grupowych, które właściciele przedsiębiorstw zmuszeni są zgłaszać do urzędu pracy nie jest jednak równoznaczna ze spadkiem bezrobocia. Dane dotyczące liczby osób, które zarejestrowały się w legnickiej instytucji są niepokojące.
- W ciągu roku, od stycznia 2009 liczba zarejestrowanych w urzędzie bezrobotnych wzrosła z niemal sześciu tysięcy do niespełna ośmiu. Dziś na pracę oczekuje zatem o dwa tysiące mieszkańców powiatu więcej, niż przed rokiem – wylicza Halina Makuch. - Trudno wskazać przyczyny takiego stanu rzeczy. Gwałtowne zahamowanie zwolnień, które miały miejsce w roku ubiegłym nie wpłynęło jednak pozytywnie na ilość rejestrujących się w urzędzie bezrobotnych – mówi z-ca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Legnicy.
W roku 2009 pracę w ramach zwolnień grupowych straciły 422 osoby, przy okienku rejestracji w urzędzie pracy pojawiło się jednak tylko 161 mieszkańców powiatu, a więc niewiele ponad 1/3 pozbawionych etatu. - Pracownicy zwalniani z przyczyn ekonomicznych dostają odprawy. Mają więc nawet pół roku czasu na to, aby zarejestrować się w urzędzie. Z reguły nie robią tego od razu po otrzymaniu wypowiedzenia. Część z nich odpoczywa, niektórzy dorabiają na boku i przychodzą do nas dopiero po trzech, czterech miesiącach od chwili zwolnienia – tłumaczy Halina Makuch. - Spora część bezrobotnych korzystających z pomocy urzędu pracy to ludzie, którzy pracowali na czas określony i po upłynięciu terminu, na który zawarta była umowa po prostu do nas wrócili – dodaje z-ca dyrektora legnickiej instytucji.
