- W pierwszej połowie oddaliśmy na bramkę Zawiszy dziewięć strzałów i z pewnością mecz ułożyłby się inaczej, gdyby padła bramka. Po przerwie zostaliśmy zepchnięci do defensywy i staraliśmy się wyprowadzać kontry. Podobnie jak przed przerwą mieliśmy wymarzone sytuacje, jak choćby ta, w której nie trafił Grzesiek Dorobek – relacjonował po końcowym gwizdku trener legniczan. - Było nas dziś stać na sprawienie niespodzianki. Zasłużyliśmy na trzy punkty.
Legniczanom do zwycięstwa brakowało niewiele. W kilku sytuacjach szwankowała jednak skuteczność. - Szkoda, że nie udało się zdobyć bramki. Miejmy nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będziemy skuteczniejsi – mówił Janusz Kudyba. - Przed meczem punkt wziąłbym w ciemno, ale oceniając wynik po przebiegu spotkania mogę stwierdzić, że pozostaje mały niedosyt – przyznał opiekun Miedzianki, który był pod wrażeniem pracy, jaką wykonali tego dnia miejscowi kibice. - Chciałbym też, żeby na każdy kolejny mecz przychodziło tak wielu kibiców, jak dziś. Przyjemnie patrzy się na trybuny, gdy jest głośny i zorganizowany doping. Tak było w meczu z Zawiszą – tłumaczył po końcowym gwizdku szkoleniowiec legniczan.
W wyjściowym składzie Miedzi przed spotkaniem z rywalem z Bydgoszczy znalazł się Władysław Siamin. Zmiana, dobrze spisującego się w poprzednich meczach, Mirko Stamenkovica zaskoczyła wszystkich zwolenników ekipy z Orła Białego. - Siamin lepiej radzi sobie w grze na przedpolu, a takich rozwiązań ofensywnych spodziewaliśmy się po Zawiszy. Trzeba jednak przyznać, że Władysław grał dość nerwowo, bał się łapać piłki i zbyt często piąstkował. Najważniejsze jednak, że nie straciliśmy bramki – ocenił Janusz Kudyba.
Na którego z golkiperów szkoleniowiec Miedzi postawi w kolejnym meczu z Elaną Toruń? Tego opiekun legniczan nie chciał zdradzić. Niewykluczone jednak, że nie będzie mógł skorzystać z usług Grzegorza Dorobka, który w końcowych fragmentach starcia z Zawiszą doznał skręcenia stawu kolanowego. - Takie są pierwsze diagnozy, ale poczekajmy przynajmniej dobę. Wtedy będziemy wiedzieć więcej na temat zdrowia Grześka – uspokaja trener.
W sobotnim meczu zabrakło także Łukasza Zagdańskiego, który w minioną środę ponownie nadwyrężył mięsień czworogłowy uda. Tuż obok niego, na trybunach stadionu w parku miejskim, zasiadł Kamil Pilarski. Defensor pozyskany z Elany powinien wystąpić w meczu ze swoim byłym klubem. Przeciwko Zawiszy nie zagrał, ponieważ Janusz Kudyba nie chciał ryzykować pogłębienia kontuzji, z którą zmaga się piłkarz (naciągnięcie mięśnia przywodziciela – przyp. red.).